niedziela, 9 marca 2014

Chapter 11

Blue's POV
     - Uprawiałam seks z Harry'm. - Te słowa chyba należycie podsumowywały wszytsko.
     Hannah zadławiła się.
     Przykro mi, że to był szok dla niej...
     - Że co? - Zasyczała, jej oczy gwałtownie się powiększyły.
     - Erm... To co słyszałaś. - Westchnęłam, przygryzając dolną wargę.
     - A co z Dylan'em?
     - On...on...on mnie zdradził.
     - Oh... Kurwa, Blue przykro mi.
     - Jest okej. Nie warto płakać za kimś takim.
     - W sumie to prawda. Ale... Nie wierzę, że on to zrobił, Dylan taki nie je...
     Gdy dzwonek głośno zadzwonił, usłyszałam z ust Hannah'y po prostu "chuj", skinęłam głową.
     Uśmiechnęłam się słabo, ponownie wzdychając. O czym w tym momencie myślałam? Jak mogłam być tak głupia, stracić chłopaka i wrócić do tego popieprzonego układu z Harry'm.
     Ugh.
     To wszystko jest naprawdę skomplikowane.
     - Blue, powiesz mi teraz o co chodzi z Tobą i Harry'm?
     Przełknęłam ślinę.
     - On jest... jest moim przyjacielem. - Powiedziałam odczuwając dyskomfort na wspomnienie o Harry'm.
     - Tak, w końcu to tylko seks z przyjacielem... Blue, nie jestem aż tak głupia. Czy jesteście 'przyjaciółmi', tylko po to, żeby chodzić ze sobą do łóżka?
     - Nie!!!
     - O Mój Boże, kłamiesz mnie, prawda? - Hannah dokładnie, co chciałam zrobić.
     Pokręciłam głową, wzdychając.
     - Nie, nie kłamię. Po prostu oboje jesteśmy zboczeni, uzupełniamy się, więc spędzamy razem czas. - Wzruszyłam ramionami, nie wierząc w wypowiadane przez mnie słowa. Serio? "Zboczeni"? Hannah zmrużyła oczy, uśmiechając się złośliwie.
     - W skali od 1 do 10, jaki Harry jest w łóżku?
     Prychnęłam.
     - Dlaczego miałabym chodzić do łóżka z kimś, kto byłby poniżej dziesiątki?
     - Więc dziesięć? - Kiwałam powoli głową, przygryzając dolną wargę. - Czy on rządzi w łóżku? Czy podoba mu się z Tobą? Czy...
     - Hannah! Bez takich osobistych pytań!
     - Oh, więc teraz to są 'osobiste pytania'. - Podniosła brew, jako kierunek obraliśmy właśnie akademik, gdzie miałyśmy odpocząć przed kolejnymi zajęciami.
     - Ugh. Pieprz się! - Parsknęłam, Hannah uśmiechnęła się szeroko.
     - Mhmm... - Mruknęła. - Czy jesteś pewna, że to nie jest 'coś'? To w końcu Harry Styles.
     - Hannah, znamy się z Harry'm od liceum. Nie, to nie jest 'coś'. Po prostu spotykamy się... hmm... dla rozrywki.
     - Okej, rozumiem.

Harry's POV
     Naprawdę tkwię w głębokim gównie.
     Menadżerowie stale dzwonią nas do siebie i bombardują niezręcznymi pytaniami.
     - O czym oni rozmawiają? - Powiedziałem cicho w stronę Liam'a i Louis'a.
     Oboje wysłali mi pytająco spojrzenie.
     - Tak, tak. Będziemy tam, obiecuję.... Oczywiście, przyprowadzimy Harr'ego. W końcu on chyba też jest częścią One Direction, prawda? - Powiedział Louis, lekko wkurzony.
     Gdy odłożył słuchawkę, oczy wszystkich zwróciły się na mą osobę.
     - Harry, i znów mamy ten sam problem. Stary, nie będziemy go rozwiązywać za Ciebie.
     - Ludzie, jeśli już to ja go mam. - Westchnąłem, przeczesując czuprynę dłonią.
     Ja kontra menadżerowie? Oh, to nie może się udać.
    
Blue's POV
     - Blue! - Hannah dosłownie piszczała, gdy siedziałyśmy w pokoju, jeszcze trochę, a doznałabym szoku.
     - Co do cholery Han? - Nawrzeszczałam na nią, marszcząc brwi.
     - Co to jest?!
     - Co jest co? - Jęknęłam.
     O co jej chodziło, że musiała się aż tak głośno zachowywać? Przynajmniej miałam pewność, że nie jestem głucha...
     - Czy to... Ty? - Wskazywała mnie na zdjęciu w jej telefonie, dołączonym do pewnego artykułu. Natychmiast wyrwałam urządzenie z jej dłoni.
     W ułamku przebiegałam wzrokiem przez tekst w jej telefonie, przewinęłam w dół, a tam jeszcze gorzej...
     Zamrugałam tylko parę razy.
     "One Direction - wielki skandal"
     - Kurwa. - Burknęłam nagle. - Czy ja nago wyglądam aż tak dobrze?
     Hannah uderzyła się otwartą dłonią w twarz.
     - Blue, to nie jest to, czym powinnyśmy się w tym momencie martwić...
     - Przepraszam. - Prawie upuściłam jej telefon, siadając na łóżku dziewczyny.
     Co to niby miało być? Czułam, że za niedługo rozpęta się piekło...
     Nawet nie wiedziałam, na kogo powinnam być wściekła.
     Na Harr'ego, czy na prasę? Huh.
     Przypuśćmy, że na Harr'ego...
     Oddałam telefon przyjaciółce, chwyciłam zgrabnym ruchem kurtkę i pobiegłam jak oparzona w kierunku drzwi.
     - Blue, gdzie do cholery idziesz?
     - Idę znaleźć Harr'ego i dać mu w twarz z liścia.
     - Co? Nie! A dlaczego temu Bóg wie czego, winnemu chłopakowi? Oh, daj spokój. - Przekonywała mnie.
     Jednym zamachem zamknęłam za sobą drzwi i szybko zbiegłam schodami do holu.
     Za kilka minut, byłam już w drodze do hotelu chłopaka.
     Miałam już pukać do jednych z hotelowych drzwi, lecz ujrzałam chłopców wychodzących z sąsiedniego pokoju.
     - O kurwa, Blue...
     I tak właśnie posłuchałam mojego instynktu. To było to...
     Podeszłam do chłopaka z kręconymi włosami i tak zwyczajnie uderzyłam go w twarz.
     Chłopak tylko stęknął z bólu...

Harry's POV
     Ściskałam szczękę, przekląłem pod nosem.
     Cholera, jak na dziewczynę, była niezła.
     Blue miała szczęście, że była dziewczyną. Jeśli byłaby facetem, bezzwłocznie oddałbym jej, tylko dwa razy mocniej.
     Ale nie, on po prostu musiała być kobietą... To wszystko głupio zabrzmiało, ale trudno...
     - Kurwa! - Krzyknąłem, rzuciłem okiem na Niall'a. Wpatrywał się z otwartymi ustami w Blue.
     - Zasłużyłeś na to. Jak do diabła dostałam się do gazet na całym świecie? Zatrudniłeś ich, czy co? Ty, Ty...
     - Nie zrobiłem tego! Niczego nie zrobiłem, okej? Nie jestem aż tak głupi.
     Dziewczyna uśmiechnęła się oschle, jej oczy stały się nagle ciemne jak noc, a cera nabrała kolor śniegu.
     Tak, Blue zawsze była nieco 'straszna', gdy się wkurzała.
     - No co Ty nie powiesz... Więc kto to zrobił? - Powiedziała przez zaciśnięte zęby.
     - Papsy.
     Teraz już nieco przygarbiona dziewczyna z ustami ułożonymi w cienką linię wpatrywała się we mnie.
     - Oh... Przepraszam za to uderzenie.
     Uśmiechnąłem się złośliwie.
     - Oh, nie ma nawet zadrapania. - Burknąłem.
     - Blue, może powinnaś pójść z nami? - Liam włączył się do rozmowy, odrywając nasze spojrzenia od siebie.  Gwałtownym ruchem obydwoje zwróciliśmy się w jego stronę, a zaraz potem objęliśmy wzrokiem pozostałych chłopaków.
     - Err... Gdzie?
     - Menadżer.
     - Oh, nie! Chodzi mi o to, że... że... po prostu nie mogę tam pójść. - Potrząsała głową, przygryzając wargę białymi jak śnieg zębami.
     - Jesteś teraz pewnego rodzaju częścią tego wszystkiego... Nie masz nic do gadania, idziesz z nami i koniec. - Wyszczerzył się Zayn.
     Wszyscy popatrzeliśmy na Blue, sprawiała wrażenie będącej pod presją. Cóż, właściwie to była... Nie zaprzeczam. Westchnęła głośno, wiercąc się w miejscu.
     Zapadło krótkie milczenie. Przerwał je głos Blue.
     - Czuję się jak przed aresztowaniem... - Zaśmiała się, a następnie udała razem z nami do naszego pojazdu.

czwartek, 6 marca 2014

Chapter 10

Paparazzi's POV
     - Kim ona jest?
     - Nikt tego nie wie!
     - Trzeba się tego po prostu dowiedzieć... Róbmy, co trzeba.
     - Okej.

{Następny ranek}
Blue's POV
     Gdy otworzyłam oczy, Harry lekko chrapał leżąc pode mną, na co uśmiechnęłam się.
     - Hej. - Mruknęłam cicho, potrząsając lekko chłopakiem. Powoli... - Muszę iść na uczelnię! - Krzyknęłam, Harry obudził się i chwycił mój nadgarstek i 'dla ochrony' wtulił we własne ramiona.
     - Co? Gdzie? Co się dzieje? - Chłopak zaczął panikować, wciąż, coraz mocniej otulając mnie ramionami.
     - Kt...któ...która godzina? -  Zająkałam się, wyrywając się z uścisku Harr'ego.
     - Dziesiąta rano. A co?
     - Kurwa. - Przeklęłam.
     Był to taki moment, gdy brakowało mi tych dwóch pierwszych klas...
     - Cholera, Ty masz college, prawie zapomniałem!
     Wywróciłam oczami, podnosząc się z łóżka i w szybkim tempie wciskując się w przypadkowy T-shirt i dżinsy z wczoraj.
     - Patrz jak ja wyglądam...
     -  Kogo to obchodzi? Nikt przecież nie będzie zwracał uwagi na Twój strój. Jeśli chcesz, mogę Cię podwieźć.
     Westchnęłam, ale mając do wyboru paradowanie po mieście w tej koszuli lub propozycję Harr'ego...
     - Pozwól mi chociaż ułożyć włosy.
     - Zrobisz to w samochodzie.

     {W samochodzie}
     Gdy siedzieliśmy już w samochodzie Harr'ego, patrząc w lusterko zaczęłam dłońmi wolno przeczesywać moje długie włosy.
     Harry uśmiechnął się rzucając na mnie spojrzenie.
     - Skup się na drodze, nie na mnie! - Warknęłam surowo. Następnie zajęłam się doprowadzeniem do normy twarzy, nakładając niewielką ilość tuszu do rzęs i szminki. W czasie, gdy ja malowałam usta, Harry ostro skręcił, sprawiając, że moja dłoń wyszła nieco poza kontur ust, tym samym malując część policzka. - Zrobiłeś to specjalnie!
     On tylko uśmiechnął się.
     - Może tak, a może nie...
     - Kretyn! - Zagrzmiałam, gniewnie patrząc za szybę, jednocześnie zmywając czerwoną substancję z mojej twarzy. - Jesteśmy już na miejscu?
     - Yhmm...
     - Kłamiesz! - Znałam go dobrze, w tym momencie kłamał jak z nut.
     Harry zaśmiał się, na co ja uderzyłam go w ramię.
     - Ow! Przepraszam, przepraszam... - Chwycił się za ramię, udając ból. Śmieszne, że aż wcale. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Jaki jest college?
     - Dobrze, nie jest tak źle.
     - To fajnie, a są jakieś dziewczyny?
     - Nie, wcale... - Powiedziałam sarkastycznie, Harry tylko uśmiechnął się.
     - Mmm, a może poznałabyś mnie z kilkoma dziewczynami z uczelni?
     - Spoko, tylko gdyby któraś z nich w ogóle chciała podejść do Ciebie... - Wywróciłam oczami.
     - Myślę, że akurat z tym, problemu nie będzie.
     Przez chwilę zastanawiałam się nad jego słowami, i wtedy zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy...
     Oczywiście dziewczyny chciałyby podejść do niego, ba, wskoczyć mu do łóżka! Przecież to Harry Styles!
     - Pieprz się! - Wystawiłam mu język, jego dłoń powoli wędrował po moim udzie, coraz niżej, i niżej. - Na to już chyba była pora...
     Czy my właśnie przekomarzaliśmy się ze sobą niczym dobrzy znajomi?
     Nie miałam wystarczająco dużo czasu, by się zastanawiać, gdyż Harry zatrzymał właśnie  samochód przed campus'em.
     - Już jesteśmy.
     - No... - Mruknęłam pod nosem, odpinając pas i otwierając drzwi.
     - Nie dostanę całusa kotku?
     Chłopak powoli pochylił się w moją stronę.
     Dowcipniś, odepchnęłam go od siebie.
     - Jesteś wstrętny! - Skomentowałam jego zachowanie, zatrzaskując drzwi.
     Odeszłam od samochodu, miałam już wychodzić po schodach prowadzących do holu akademika, gdy usłyszałam głośne trąbienie.
     Wolno zeszłam z podestu, odwróciłam się znów w stronę samochodu i spojrzałam na Harr'ego pytająco.
     - Co? - Spytałam.
     - Zadzwoń później do mnie.
     - Zobaczymy... - Zaczęłam biec w stronę potężnego budynku.
     Okej, więc na początku... Muszę przebrać ubrania i wziąć książki do psychologii.
     Biorąc pod uwagę liczbę osób w klasie, mogę przypuszczać, że nie będę zauważona.
     Mój telefon dzwonił już tysięczny raz.
     Tak właściwie to dzwonił on już tak przez całą noc, lecz ignorowałam to.
     Wiedziałam kim był ten natręt...
     Westchnęłam, coś zmusiło mnie, by spojrzeć na wyświetlacz.
     Przewinęłam w dół ekran mojego telefonu.
     Cztery nieprzeczytane wiadomości od Hannah'y i... dwadzieścia cztery nieprzeczytane wiadomości od Dylan'a. Oh, i nie można zapomnieć o czternastu nieodebranych połączeniach.
     Westchnęłam, zdecydowałam się usunąć wszystkie smsy Dylan'a oraz jego numer.
     Była to decyzja bez zastanowienia.
     Napisałam krótkiego smsa do Hannah'y.
Do: Hannah
Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, spotkamy się później, okej?
     Po wysłaniu wiadomości szybko weszłam do holu campus'a i postanowiłam wyjechać na górę windą. Czekając na nią myślałam o wydarzeniach zeszłej nocy.
     Ciekawe, co by się stało, gdyby Dylan mnie nie zdradził?
     Wtedy najprawdopodobniej wcale nie spotkałabym się z Harry'm...
     Wyrzuciłam to wszystko z mojej głowy, gdy drzwi windy otworzyły się na moim piętrze. Skierowałam się w stronę mojego pokoju.
     Jęknęłam, widząc ostatnią osobą, z jaką chciałam się w tym momencie spotkać.
     Justin Bieber!
     Nah, żartuję... Był to Dylan.
     Przeklęłam, próbowałam się odwrócić i po prostu odejść, nie zważając, po co przyszłam do akademika, lecz chłopak był szybszy.
     Zatrzymał się naprzeciwko mnie, moje serce zaczęło szybciej bić...
     - Czemu nie odpisałaś wczoraj na żadnego z smsów? Martwiłem się.
     - Dlaczego w ogóle Ciebie to obchodzi? A myślałam, ze wystarczy Ci tamta dziewczyna z wczoraj... - Zmarszczyłam czoło.
     Dylan głośno przełknął ślinę, jego oczy stały się jakby przygaszone.
     - Blue, pozwól mi to wyjaśnić.
     Czułam jak łzy powoli ulatują z mych oczu i spadają na moje wargi.
     - Nie mam czasu.
     - Blue, proszę...
     - Chcesz coś wiedzieć? Zamierzam być zupełnie szczera... Poszłam do łóżka z przyjacielem! Bo Twój kutas był zakurzony. - On przez chwilę milczał rozszerzając oczy. - Kończymy... - Powiedziałam akcentując każde słowo.
     Dylan potrząsnął tylko głową.Przełknęłam gulę tkwiącą w mym gardle.
     Ta rozmowa było krótka, lecz nie należała do najłatwiejszych... Przynajmniej dla mnie...

Harry's POV
     Gdy wróciłem do hotelowego pokoju, starałem się jak najciszej zamknąć drzwi, tak, by nie obudzić chłopaków.
     Lecz w czasie, kiedy zamykałem drzwi, odkryłem że cztery pijane osoby patrzą na mnie.
     - Pieprzone gówno... - Mruknąłem.
     - Tak Harry, pieprzone gówno. Co to za pieprzone gówno? - Liam wskazał na telewizor, a ja zmarszczyłem tylko brwi.
     - Co to jest?
     - Harry, znów kurwa byłeś z jakimiś dziewczynami? - Westchnął Niall patrząc na mnie. Rozczarowanie było wprost namalowane na jego twarzy.
     Wstrząsnąłem nieznacznie głową, naprawdę nie wiedziałem, co powiedzieć.
     - Słuchamy, z iloma dziewczynami poszedłeś do łózka przez ostatnie dwa miesiące?
     - Chłopaki, chłopaki - po prostu odpocznijcie. Nikt się o tym nie dowiedział i na pewno nie dowie, wszystko mam pod kont...
     - Spójrz na to i powiedz to jeszcze raz. - Louis powiedział stanowczo.
     Przeczesałem loki dłonią, wpatrując się w telewizor.
     Na ekranie byłem ja i Blue... zeszłej nocy w pokoju.
     Kurwa.
     Kto to mógł widzieć?
     - A ona tym razem kim jest, kolego? - Zayn spytał cicho, wszyscy wyglądali na zdenerwowanych, lecz to właśnie on był kłębkiem nerwów.
     Byłem w tak wielkim szoku, że nie mogłem nawet mówić.
     Kurwa, paps'y dowiedziały się.
     - Właśnie te zdjęcia znajdują się na pierwszych stronach brukowców, zatytułowane: "One Direction - wielki skandal!".
     Zacisnąłem zęby we wściekłości.
     - Kurwa! - Krzyknąłem, mocno uderzając pięścią w ścianę, pozostawiając w niej wgniecenie.
     Ale w tej w chwili, była to rzecz, an której najmniej mi zależało.
     - Kim do cholery ona jest, Harry?! - Liam wpadł we wściekłość, zamknąłem oczy będąc we frustracji.
     - To Blue, okej?
 
Blue's POV
     Gdy powoli szłam w stronę klasy, oczy wszystkich skierowane były na moją osobę i przysięgam, że jeśli wzrok mógłby zabijać, już dawno leżałabym tu martwa.
     Przełknęłam ślinę.
     - Blue, zwykle się nie spóźniasz... Co się stało?
     - Przepraszam, problemy prywatne. To już nigdy się nie zdarzy. - Skinęłam głową i uśmiechnęłam się uprzejmie stojąc praktycznie na baczność. Od razu skierowałam się w stronę mojego miejsca obok Hannah'y.
     Dziewczyna wlepiała we mnie swoje oczy w oczekiwaniu.
     - Co jest?

sobota, 1 marca 2014

Chapter 9

Harry's POV
     Co stało się Blue? Co chce w tym momencie zrobić? Żadne inne pytania nie krążyły teraz w mojej głowie...
     Gdy płakała jej oczy stawały się większe, niebywale większe. Nadal roniąc łzy zrzuciła ze mnie koszulkę, robiąc to samo ze swoją.
     Nie miałem pojęcia, o co jej chodzi...
     Zachowywała się, jakby ktoś umarł. Może jej zwierzątko...
     Nie, raczej nie. Będę trzymał się pomysłu z okresem...
     - Nienawidzę go. Naprawdę kurwa go nienawidzę. - Blue rozbeczała się, łzy wciąż ciekły po jej policzkach. Czekała aż założę prezerwatywę.
     - Rusz się! Cholera, po prostu to załóż... - Klęła pod nosem.
     Jej szloch zaczął mieszać się z jękami. Właśnie tego od dłuższego czasu mi brakowało... Prawdziwego seksu z prawdziwą dziewczyną. Właściwie, to już prawdziwą kobietą. Gdy skończyliśmy nasze 'zabawy', powoli wyszedłem z dziewczyny, a ona wtuliła się w moje ramiona. Poczułem pojedynczą zimną łzę uderzającą w moją klatkę piersiową.
     - Blue, czy możesz mi powiedzieć co jest nie tak? Wiesz, nigdy nie widziałem Cię w takim stanie. - Nie odpowiedziała, po prostu zamknęła oczy i na chwilę przestała głośno oddychać. - Blue?
     - Okej, okej. - Powiedziała ściszonym tonem wzdychając.
     - Powinniśmy kontynuować naszą umowę albo po pros...
     - Wszystko ze mną w porządku, a teraz róbmy dalej, co zaczęliśmy - Przygryzła wargę, odgarniając włosy ze swojej twarzy.
     Położyła się okrakiem na mojej klatce piersiowej. Brązowe oczy Blue, traciły teraz swą mroczność, najprawdopodobniej z braku endorfiny. Moje ręce kołowały po brzuchu dziewczyny. Natomiast jej palce szarpały moje loki.Oboje jęczeliśmy, gdy w nią wchodziłem.
     - Tak w zasadzie... - Jęknęła niepewnie wypowiadając te słowa. - Dy...Dyl...an mnie zdradził.
     - Co? Dlaczego kurwa on to zrobił? - Spytałem.
     Powoli, odpowiedź była oczywista - Blue była po prostu suką. Ale to był właśnie powód, dlaczego chodziłem z nią do łóżka.
     Dziewczyna nie odzywała się, póki nie usłyszałam cichego płaczu. Moje ciało przeszywał dreszcz, gdy zimne łzy dziewczyny zderzały się z moim nagim torsem. Czy było coś złego w tym, że w tym momencie współczułem jej? To nie było nawet współczucie, po prostu czułem się do dupy, obwiniałem samego siebie.
     - Przepraszam. - Powiedziałem dotykając jej policzka.
     - Nie, nie, nie przepraszaj. - Westchnęła. - To nie Twoja wina, Dylan nie wie nawet o Twoi istnieniu. - Wpatrywałem się w jej rysy twarzy, które nic nie zmieniły się od naszego ostatniego razu. Teraz już nawet w moich oczach na wspomnienie, ile Blue musiała wycierpieć przez moją głupotę, pojawiły się łzy, które jak najlepiej próbowałem ukryć. Próbowałem rozkoszować się seksem, lecz wiele czynników nie pozwalało mi na to.
     Tak, nie było to kurwa dobre.
     Pierwszy raz instynkt kazał mi przestać.
     - Dlaczego przerwałeś?
     - Musimy porozmawiać, okej? Masz wziąć się w garść! Już! Teraz! Chyba, że chcesz zrobić z siebie jakieś gówno! - Lekko się uśmiechnęła wstrzymując te pieprzone łzy. Kolejny raz powoli weszłam w dziewczynę, na co jęknęła. Patrzyłem na Blue położoną tuż przede mną, otuliłem ją swoim ramieniem. - Okej, więc po pierwsze... - Przerwałem, spoglądając na Blue, ona wciąż smutna położyła głową na moim torsie. - Nie powinnaś płakać przez tego debila, on prędzej czy później zrozumie jaki błąd popełnił zdradzając taką laskę jak ty.
     Blue westchnęła.
     - To nic nie pomoże. Ja już jestem wrakiem człowieka, a co dopiero będzie potem... Zrozum, znalazłam chłopaka, którego kochałam, on mnie tak zwyczajnie zdradził, no i jeszcze teraz muszę zwierzać się Tobie. Czemu ja zawsze w końcu i tak trafiam do Ciebie? 
     Wzruszyłem ramionami.
     - Nie mam nic przeciwko temu, że trafiasz na mnie. Łóżko jest takie ciepłe, gdy w nim jesteś... - Uśmiechnąłem się złośliwie i usłyszałem cichy chichot dziewczyny.
     - Nic się nie zmieniłeś, nadal jesteś palantem.
     - A Ty nadal jesteś upierdliwa. - Wymamrotałem, odsuwając pasma włosów opadające na twarz Blue.
     - Mmm... - Mruknęła, pozostawiając ślady pocałunków na mojej klatce piersiowej.
     - Wszystko już w porządku?
     - Można tak powiedzieć... - Wymamrotała pod nosem, na co uśmiechnąłem się.
     - Hej, myślę że już najwyższy czas iść spać. - Powiedziałem, szturchając ją w ramię. Co? Nie wierzę, że właśnie to powiedziałem.
     To znaczy, to była nasza pierwsza 'poważniejsza' rozmowa.
     - Mhm, ale czy to będzie w porządku?
     - Err, po co te głupie pytania? Tak, to będzie w porządku. - Odpowiedziałem.
     - Więc śpiewasz Styles, tak?
     Uśmiechnąłem się złośliwie.
     - Tak, śpiewam niesamowicie.
     Blue wywróciła oczami, uśmiechnąłem się.
     - Uwierzę, jeśli zobaczę.
     Na jej słowa zareagowałem uśmiechem.
     - Jak chcesz, Anderson.

Blue's POV
     Dobrze, że są rzeczy, których nie widzimy (lub słyszymy) na co dzień. Na przykład cholerny śpiew Harr'ego.
     - Nie jest źle... - Wzruszyłam ramionami, gdy już skończył. To było naprawdę dobre - bardzo dobre... lecz nie chciałam mu tego przyznać. - Co to za piosenka? - Spytałam spoglądając na chłopaka.
     - Jeden z naszych nowych kawałków. Nazywa się "Story of My Life".
     - Ah, niezła nuta. - Uśmiechnęłam się.
     - Czy Ty właśnie powiedziałaś, że mój śpiew był 'niezły'?
     Ta noc naprawdę nie mogła być dziwniejsza...
     - Tylko teraz nie podlizuj się... - Nim Harry odpowiedział, zapanowała niezręczna cisza.
     - W nocy będzie się coś działo, czy będziemy tu przez te kilka godzin tak po prostu leżeć? - Poruszył łobuzersko brwiami.
     - Wiesz... jestem trochę zmęczona. - Powiedziałam.
     - No chodź... Chociaż pięć minut?
     Zaśmiałam się.
     - Jesteś idiotą, ale w porządku... Rusz się!

Paparazzi's POV
     - Widzisz, kto tam jest?
     - Cholera, czy to jest Harry Styles?
     - Tak, z jakąś dziewczyną.
     - Zrób zbliżenie aparatem.
     - Och!
     - Pstrykaj zdjęcia! Złap go, szybko!
     - Cholera, musimy jakoś dostać się do środka!
     Gdy staliśmy naprzeciwko hotelu, w którym zatrzymało się One Direction, okazało się, że zasłony w jednym z pokojowych okien były niezasunięte. Ujrzeliśmy tam Harr'ego Styles'a przytulającego się w łóżku z jakąś dziewczyną.
     Niezły widok! Później widać było tylko sylwetkę chłopaka, który zasuwał dwie zasłony.
     To było to, czego ludzie pragnęli zobaczyć...

wtorek, 25 lutego 2014

Chapter 8

Blue's POV
     - Co jest kurwa? - Dylan wrzeszczał patrząc na mnie i na Harr'ego leżących w łóżku. Westchnęłam. Moje oczy rozszerzyły się niczym z horroru.
     - Dylan... Proszę, posłuchaj mnie, wszystko Ci wytłumaczę. - Błagałam chłopaka.
     - Wytłumaczysz? - Krzyknął wymachując rękami w powietrzu.
     - Kurwa... - Harry chrząknął, a następnie usiadł.
     Sapnęłam, właśnie obudziłam się ze snu...
     Tylko ze snu...
     Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów.
     Wszystko było dobrze.
     Ale co jeżeli ten sen coś oznaczał? Kurwa, tkwię w jakimś gównie.
     - Co się stało? - Spytała zamroczona Hannah. Wstrząsnęłam głową i przetarłam oczy.
     - Nic. Miałam po prostu zły sen. - Wymamrotałam.
     - Mhm, okej. - Ziewnęła natychmiastowo zasypiając.
     Westchnęłam, nie mogłam zasnąć, gdyż na samo wspomnienie o tym śnie otwierałam szeroko oczy chcąc upewnić się, ze nadal jestem w rzeczywistości.
     Nie wiem, co zrobiłabym gdybym na zawsze straciła Dylan'a, myślę że... ugh.
     Zachowując idealną ciszę wstałam z łóżka, chwyciłam przypadkową bluzę z kapturem i założyłam ją na siebie.
     Chciałam zobaczyć się z Dylan'em, spojrzałam na zegar w moim telefonie - pierwsza w nocy.
     Najprawdopodobniej chłopak spał, ale hej, czym byłoby życie bez niespodzianek, prawda?
     Przeczesałam dłonią włosy i odwróciłam się w kierunku drzwi. Otworzyłam je jednym ruchem. Zeszłam korytarzem na dół, a następnie opuściłam potężny budynek.
     Akademik chłopców był przecznicę dalej, niezbyt daleko.
     Na ulicach było przyjemnie i cicho jak na tą godzinę przystało, naprawdę mogłam usłyszeć każdy dźwięk. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i próbowałam ukryć dłonie w rękawach bluzy.
     Gdy popatrzyłem na budynek na przeciwko mnie, uśmiechnęłam się sama do siebie. Łatwo przeskoczyłam przez bramę i otworzyłam drzwi kluczem spod wycieraczki. Tylko chłopcy tu mieszkający powinni wiedzieć o dodatkowym kluczu, lecz cieszyłam się, że Dylan miał do mnie zaufanie.
     I właśnie to wywoływało uśmiech na mojej twarzy...
     Powoli mijałam kolejne piętra i korytarze, które jak zwykle były brudne i zaśmiecone. Wywróciłam oczami omijając śmieci, które wydawały się wciąż mnożyć.
     Typowe zachowanie w college'u.
     Cicho wychodziłam po schodkach oglądając obrazki powieszone na ścianach.
     Jedno przedstawiało mnie i Dylan'a podczas wigilii.
     Uśmiechnęłam się w głębi ducha. Wciąż bezcelowo krążyłam po piętrach szukając jego pokoju. Trwało to do momentu, gdy usłyszałam w jednym z pokoi cichą rozmowę.
     Zatrzymałam się, właśnie ujawniała się moja wścibska natura. Starałam się wsłuchiwać w wypowiadane słowa.
     - Co z tą dziewczyną? Blue, tak?
     - Nie wie nic o tym, że jesteś teraz u mnie.
     Zmarszczyłam brwi.
     Uchyliłam lekko drzwi tworząc niewielką szczelinę. Ujrzałam w środku nich drobną blondynkę stojącą plecami do mnie, na której skupiony był wzrok Dylan'a.
     Nagle, bez ostrzeżenia ich usta połączyły się.
     Zacisnęłam usta dłońmi, w tym momencie moje serce rozbiło się na milion kawałków. Co? On... on mnie zdradzał?
     Zanim się zorientowałam, łzy zaczęły cieknąć z moich oczu.
     Dlaczego musiał pocałować ją akurat tak, jak zawsze całował mnie?
     Odwróciłam wzrok, tym samym wstrzymując płacz.Najzwyczajniej wycofałam kierując się w stronę, skąd przyszłam. Teraz zaczęłam naprawdę mocno płakać, moje nogi stawały się coraz bardziej ociężałe.
     Dlaczego kurwa on mnie zdradzał?
     Czy ja zrobiłam coś nie tak? Stawałam się dawać mu każdą pieprzoną rzecz. Natomiast wszystko, co robił Dylan prowadził do tylko jednej rzeczy... Chciał zerwać ze mną.
     Biegłam wzdłuż ulic, w pewnym momencie przebiegłam przez bruk, zderzając się z samochodem, który zaczął na mnie trąbić.
     - Przepraszam... -Wymamrotałam jednocześnie szlochając.
     Ledwo co mogłam się jeszcze poruszać. Jedyną rzeczą jaką chciałam w tamtej chwili zrobić, to po prostu położyć się na środku jezdni i płakać...

Harry's POV
     Miałem właśnie kłaść się do łóżka, gdy mój telefon zaczął dzwonić.
     - Kurwa mać... - Przekląłem, rzucając gniewnie poduszką o ścianę.
     Jeżeli był to menadżer, przysięgam, że...
     Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem urządzenie do ucha.
     - Halo? - Powiedziałem zirytowany, lecz starając się by mój głos był jak najbardziej uprzejmy.
     - Harry... - Blue powiedziała nieśmiało.
     Sekunda, jej głos brzmiał jakby zaraz miała umrzeć...
     - Oh, cześć Blue... Ty płakałaś? - Powiedziałem niepewnie marszcząc brwi.
     - Jak do diabła to rozpoznałeś? Harry proszę, powiedz mi gdzie jesteś, przyjdę tam zaraz.
     - Jestem w drogim hotelu oddalonym o dwa budynki od UCLA, piętro trzydzieste dziewiąte, pokój 304. - Przerwałem. - Po co?
     Nim rozłączyła się, usłyszałam jak zaczyna coraz bardziej płakać. Pewnie miała po prostu okres, ale dlaczego udawała, że chce się ze mną spotkać? Postanowiłem zaczekać na nią na korytarzu. Było to jeszcze bardziej ryzykowne, mogłem obudzić któregoś z chłopaków śpiących w pokojach obok...

Blue's POV
     Gdy odnalazłam już drogę do hotelu Harr'ego, skierowałam się do pokoju, którego numer podał mi przez telefon. Nie obchodziło mnie podejrzliwe spojrzenia zupełnie obcych ludzi.
     Czy dziewczyn nie może po prostu być sam na sam ze swoimi smutkami?
     Nie, oczywiście, że nie...
     Weszłam do windy, rękawem wytarłam z policzków rozmazany tusz.
     - Kurwa... - Przeklęłam szeptem.
     Zaraz potem winda zatrzymała się na trzydziestym dziewiątym piętrze, a ja wychodząc z niej potknęłam się niezdarnie.
     Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Widok Dylan'a całującego tamtą dziewczynę nadal znajdował się w mojej głowie wywoływał.
     Harry wydawał się wyczuwać moją obecność. Podniósł się z podłogi i powoli zbliżał się w moim kierunku. Spojrzał na mnie dziwnie.
     - Co Ci się stało? Zderzyłaś się z tornado? - Wbiłam wzrok w swoje buty i zaczęłam jeszcze silniej płakać.
     Potrzebowałam znów uczucia zwanego miłością...
     Potrzebowałam tego...
     Załkałam, chłopak nachylił się i gwałtownie połączył ze sobą nasze usta.
     Znał moje oczekiwania, co do tej sytuacji, zaczął więc podgryzać moje ucho i kierować się powoli w stronę szyi.
     Wyglądało to dość dziwnie, ja płakałam niekontrolowanie, natomiast on całował mnie w szyję i próbował owinąć moje nogi wokół swojego tułowia.
     Jeśli ludzie obserwowaliby tę scenę z boku, najprawdopodobniej pomyśleliby, że chłopak mnie gwałci.
     - Blue, wszystko okej? Mówię poważnie... Co do jasnej cholery się stało? - Przerwał pocałunki, spojrzał w moje oczy i położył swoje ogromne dłonie na moim udzie. Ponownie pociągnęłam nosem. Spojrzał na moje podpuchnięte oczy i przygryzł wargę.
     - Powiem Ci w środku. Proszę... - Powiedziałam cicho, chłopak skinął głową i położył swoją dłoń na moich plecach. Weszliśmy do środka. Patrzyłam jak Harry zamyka drzwi po tym, jak oboje jak najciszej weszliśmy do środka.
     - Musimy postarać się nie obudzić chłopaków. - Wyszeptał Harry, gdy byliśmy już w jego pokoju.
     Skinęłam głową.
     - Może chcesz umyć twarz zimną wodą? Myślę, że dobrze by Ci to zrobiło...
     - Nie, już wszystko w porządku. - Odetchnęłam, ledwie udało mi się wymówić słowa. - Wystarczy, a teraz chodź tu do mnie...

środa, 19 lutego 2014

Chapter 7

Harry's POV
     - Pa! - Powiedział Niall szybko uściskując Blue i jej przyjaciółkę, Hannah'ę.
     Pozostali chłopcy robili to samo, pozostawiając mnie na sam koniec. Wszyscy oczekiwali na mój ruch.
     - Przepraszam, um, my nie powinniśmy się przytulać. - Blue zaśmiała się. Wzruszyłem ramionami.
     - Więc co powinniście robić? - Liam podniósł brew.
     Co powinniśmy robić? Uparawiać seks.
     - Nic. - Powiedziałem prosto. Blue zachowywała nadal kamienną twarz.
     - To był świetny wieczór, musimy go powtórzyć. - Powiedziała Blue wiercąc się w miejscu.
     - To było niesamowite... Dziękuję. - Na pierwszy rzut oka było widać, że Hannah jest naszą fanką. Dziewczyna uścisnęła mnie serdecznie, a ja odwzajemniłem jej uścisk uśmiechając się. Blue patrzyła na tę całą sceną z dystansem.
     - Musimy już pójść. - Powiedziała dziewczyna otwierając drzwi, dzięki podmuchom wiatru jej włosy płynnie się poruszały.

Blue's POV
     Gdy zmęczona wróciłam do pokoju, od razu położyłam się w ciepłym łóżku i westchnęłam.
     Człowieku, o co Ci chodziło z tym wieczorem?
     - Dzięki, że zrobiłaś to dla mnie. - Przerwała. - No wiesz... ten wieczór... był niesamowity. - Hannah oddychała w rozmarzeniu. Nadal będąc w ekstazie opadła na łóżko, które wydało nieprzyjemny dla ucha zgrzyt.
     - Nie ma sprawy. - Powiedziałam wpatrując się w sufit.
     - Więc Harry, tak? Nigdy mi nie nie mówiłaś, ze byliście w związku.
     - My nie byliśmy w żadnym związku! - Natychmiast odpowiedziałam krzywo patrząc się na przyjaciółkę. Harry po prostu zapewniał mi rozrywkę.
     - Mhm. A co z Dylan'em Matthews'em, gorącym i niebywale seksownym chłopakiem?
     - On nadal jest mój. I to nigdy się nie zmieni, Hannah. - Prysnęłam.
     - Okej, okej! Taki układ nie jest według mnie całkowicie w porządku, ale idę na to.
     Moje oczy błyskawicznie zamknęły się, a ja po kilku sekundach odpłynęłam w najwspanialszą krainę, Krainę Snu.

sobota, 15 lutego 2014

Chapter 6

Blue's POV
     - Haha! O Mój Boże, jesteś tak zabawny... - Hannah chichotała prowadząc rozmowę z Niall'em. Każdy spytałby teraz: "Jakim cudem Hannah sprawiła, ze Niall Horan z One Direction odezwał się do niej?".
     Uh, najprawdopodobniej cudem tym był jej nietuzinkowy wygląd i perfekcyjne ciało.
     - Hannah, chodźmy już! - Warknęłam marszcząc czoło.
     - Oh, Blue, proszę. Jesteś mi to winna, po tym jak zostawiłaś mnie wtedy zdezorientowaną. - Zmierzyła mnie wzrokiem. Niall spojrzał na mnie, a zaraz potem na moją przyjaciółkę. Byliśmy na tyłach areny, kilka kroków od automatu z napojami.
     - Ah, to Ty jesteś tą dziewczyną, którą prawie przydeptano! - Uśmiechnął się pogardliwie.
     - Aww, pamiętasz mnie... - Powiedziałam sarkastycznym tonem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
     - Czy ona zawsze jest tak sarkastyczna? - Spytał Niall, najprawdopodobniej Hannah'y, na co podniosłam jedną brew.
     - Dziewczynie hormony buzują, norma. - Wkurzyłam się słysząc słowa przyjaciółki. - Wyobraź sobie, że okazuje się, że Blue zna Harr'ego, a nawet nie zechciała nas poznać ze sobą...
     - Znasz Harr'ego? - Niall spojrzał na mnie podejrzanie, westchnęłam.
     - Nie w dobrym tego słowa znaczeniu...
     - Nie ma dziewczyny, która znałaby go 'w dobrym tego słowa znaczeniu'. - Zaśmiałam się lekko, gdy usłyszałam to z ust chłopaka. Z pewnością była to prawda. - Później idziemy na obiad. Przydałyby się jakieś dwie śliczne dziewczyny do towarzystwa.
    - Um, ja będę zajęta.
     - Blue! Dla Twojej wiadomości to Niall z One Direction!
     - Nie obchodzi mnie to! Nigdy nie chciałam przychodzić nawet tutaj! - Wywrzeszczałam gniewnie.
     - Dobrze, więc Harry musiał Ci coś zrobić, dlatego właśnie nie chcesz go znać... - Powiedziała Hannah wymachując rękami w powietrzu.
     - Wow, jesteś taka bystra... - W mojej wypowiedzi ukryty był sarkazm, którego najprawdopodobniej nie udało się odczytać mojej przyjaciółce i Niall'owi.
     - Przyjdziecie na ten obiad, prawda? - Niall nadal nalegał.
     Hannah i Niall nadal ze sobą romansowali, aż zbierało się mi na wymioty.
     Pisnęłam, wpatrywałam się w nich wiercąc się w miejscu. Może chciałam zwrócić na siebie uwagę...
     To nie może się dziać naprawdę... Nie mogę iść na ten obiad. Nie z nim...

{dwie godziny później}
     Gniewnie przeżuwałam kawałki jedzenia, spoglądałam na przemian, na Hannah'ę, a potem na Harr'ego. Ostatnią rzeczą, którą chciałam robić w tej chwili było wpatrywanie się w jego twarz.
     - Więc Blue, opowiedz coś o sobie - Liam uśmiechnął się uprzejmie, przełknęłam kawałek potrawy.
     - Er, studiuję właśnie na UCLA. Um... Studiuję prawo i medycynę.
     - Wow, nieźle! Harry miał pójść do colleg'u, ale później pojawił się X-Factor, zespół. - Powiedział Louis.
     Zmieszał mnie. Harry? Chciał pójść do colleg'u? Nie miało to dla mnie żadnego sensu...
     - Naprawdę? A na jaki kierunek chciałeś pójść? - Zwróciłam się do Harr'ego podnosząc brew.
     - Prawo i socjologię.
     Byłam jeszcze bardziej zdziwiona, że chciał studiować na tym samym wydziale, co ja.
     - Interesujące... - Wymamrotałam jedząc resztki posiłku.
     - Blue, możemy porozmawiać sam na sam? - Zdeterminowany głos Harr'ego wystraszył mnie. 
     - Jasne... - Wstałam ze sowje miejsca i poszłam za chłopakiem.
     Co ja kurwa robiłam?
     - Naprawdę miło Cię znów zobaczyć. - Oddychał ciężko wiercąc się w miejscu. - Mówiłem to poważanie - gdy tylko będziesz kogoś potrzebowała, zadzwoń do mnie. - Powiedział wolno.
     - Ja mam chłopaka. Nie mogę robić już takich rzeczy.
     - Jak długo już z nim jesteś?
     - Musisz się tym interesować? - Podniosłam brew.
     - Nie, ale próbuję to wszystko zrozumieć.
     - Dobrze, więc jesteśmy ze sobą... już od pięciu miesięcy.
     - Okej, byłaś już z nim w łóżku?
     - Uh... Ja...
     - To oczywiste. Więc to co mówiłem, jeżeli będziesz potrzebowała seksu, jestem otwarty na wszelkie propozycje. Nie będziesz go przecież zdradzała, jeżeli choć raz zrobisz przyjemność samej sobie.
     - Więc mówisz, że... - Jąkałam się. - Więc mówisz, że możemy nadal kontynuować nasz dawny układ? - Powiedziałam na jednym wdechu.
     - Czy muszę powtarzać?
     Zaśmiałam się.
     - Nie, nie musisz.
     - W takim razie wszystko ustalone... Zostajemy z chłopakami w Los Angeles jeszcze dwa miesiące. Wiesz, chodzi o 'te sprawy': nowy album, kilka koncertów i gali, wywiady, spotkania z fanami.Jest tego wszystkiego całkiem sporo.
     Skinęłam głową.
     - Spoko. Pamiętaj, nie możemy nikomu o tym powiedzieć.
     - Wiem. Musimy ukrywać się jak za dawnych lat, nic tego nie zmieni. - Wyszeptał przyciągając mnie do siebie. Czułam na sobie oddech chłopaka.
     - Tak, nic tego nie może zmienić... - Wymamrotałam.
     - Więc to nasz plan, i co jeszcze?
     - Możesz przychodzić do mojego akademika w piątki lub w soboty, a ja będę przychodziła do Twojego busa w środy i poniedziałki. - Odpowiedziałam.
     - Co, serio?
     - Harry, cholera - tylko żartowałam!
     - Przez chwilę zabrzmiałaś dość poważnie. - Uśmiechnął się łobuzerko. - Wystarczy, że zadzwonisz lub napiszesz.
     - Spoko.
     W co do cholery ja się pakuję?

piątek, 14 lutego 2014

Chapter 5

Blue's POV
     Podniosłam się z łóżka, ponieważ poduszka już któryś raz z kolei wysmyknęła się spod mojej głowy i spadła na podłogę, stęknęłam.
     - Oboje spierdalajcie z mojego łóżka! - Doszło do mnie głośne wołanie Hannah'y.
     - Hannah, cholera, my tylko leżeliśmy w Twoim łóżku!
     - Czy na pewno nie robiliście w nim niczego innego? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
     - Nie! - Dylan i ja krzyknęliśmy jednocześnie.
     - Zobaczymy się później, dobrze? -Dylan uśmiechnął się, pocałował mnie w policzek.
     - Mhm.
     - Kocham Cię. - Wymamrotał trzymając twarz w moich włosach.
     - Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się, oplotłam chłopaka ramionami w pasie.
     - Ugh, przestańcie się w końcu macać! - Wykrzyczała Hannah.
     - Nie macaliśmy się, my tylko dokańczamy to, co zaczęliśmy w nocy. - Uśmiechnęłam się do Dylan'a.
     - Mhm, masz rację seniorita. - Hannah podniosła zabawnie jedną brew. Wywróciłam oczami. Niewiele osób o tym wie, ale jestem w połowie Meksykanką.
     - Dobrze, pa Dyl. - Przegoniłam go. Gdy chłopak już wyszedł przekręciłam klucz w drzwiach. - Co dziś robimy? - Spytałam przyjaciółki.
     - Pójdziemy dzisiejszej nocy na koncert w Staples Center! - Hannah klasnęła w dłonie krzycząc.
     Uciszyłam ją.
     - Cóż, przepraszam, jestem bankrutem.
     - Nie! Patrz, wygrałam bilety! Naprawdę chciałabym pójść z Tobą, bo inne laski to dziwki!
     Patrzyłam na bilety w dłoni dziewczyny. Zmarszczyłam brwi przeglądając zwykłe kawałki papieru z nadrukiem.
     - One Direction. Chcesz iść ze mną na pieprzony koncert One Direction? - Powiedziałam wątpiąc w logiczne myślenie Hannah'y.
     - Tak! Blue, błagam. Mamy miejsca w szóstym rzędzie! To jeden z najlepszych rzędów! No chodź, tylko nie mów mi, że masz coś przeciwko One Direction!
     Tak, miałam coś przeciwko jednemu z nich.
     - Pieprz się Hannah. - Jęknęłam.
     -  Idziesz! Nawet jeżeli mam dorzucić Ci coś do picia! Zrobię to!
     Z Hannah'ą nie ma wygłupów! Dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel. Jestem już nieżywa.
     - Okej, spoko. Pod jednym warunkiem - jeżeli weźmiesz mnie wcześniej na zakupy, ty płacisz.
     - Jasne! - Hannah uśmiechnęła się szeroko, wrzeszczała z przejęciem. - Tej nocy będzie dużo zabawy! O mój Boże, w co ja się ubiorę? Jak umaluję? I moje włosy...
     - Dobrze, dobrze. To szansa jedna na milion, żeby oni nas zauważyli, więc nie powinnaś tracić czasu.

{Wieczorem}
     Ubrałam tylko koszulkę moro i lekko wydarte dżinsy. Rozpuściłam włosy, dzięki czemu powstały na nich naturalne fale. Nie chciałam robić sobie kłopotu z makijażu, lecz ostatecznie użyłam tuszu do rzęs, eye-linera i pomadki do ust.
     Włożyłam ręce do kieszeni, szłam za Hannah'ą niczym zagubiony jamnik. Moja przyjaciółka dosłownie drżała z ekscytacji.
     - O mój Boże! My tu jesteśmy! - Krzyknęła głośniej od pisków innych dziewczyn. Jęknęłam zamykając oczy. Gdy czekaliśmy za zamkniętą bramą, prowadzącą na arenę, wszędzie panował chaos. - To jest tak bardzo ekscytujące! Wreszcie mogę zobaczyć mojego męża Zayn'a.
     - On nie jest zajęty?
     - Tak, ale... - Hannah zacięła się. Uśmiechnęłam się w geście zwycięstwa, na co ona pokazała mi język. Nagle usłyszałam jeszcze głośniejsze piski, wszyscy zwrócili się w jednym kierunku, rozszerzyłam oczy.
     "O mój Boże! To Niall!", "Cześć Niall!", "Niall!" - wszędzie słuchać było wrzaski. Ochrona zatrzymywała osoby, które chciały zbombardować chłopaka powoli zbliżającego się w naszym kierunku. Fanki będące w ekstazie chciały znaleźć się jak najbliżej Niall'a, więc na oślep brnęły we wszystkie strony. Jedna z nich podłożyła mi nogę, potknęłam się, a dziewczyny zaczęły mnie już powoli przygniatać.
     - Wow, dziewczyny, dziewczyny! Kochanie, jest dobrze? - Chłopak widocznie mówił do mnie. Stał już przy mnie i pomagał mi wstać. Rozglądnęłam się dookoła, chcąc upewnić się czy to naprawdę on, tak to był on, nikt inny...
     - Err, no nieźle. - Odpowiedziałam, na co on tylko się uśmiechnął, a następnie odszedł pozostawiając mnie na pastwę rozwrzeszczanych dziewczyn.
     - Blue, ty zjebie! Niall Horan właśnie rozmawiał z Tobą! - Hannah wściekła się i wymachiwała rękami.
     - On tylko zapytał mnie, czy wszystko w porządku, ponieważ te psychopatki, włącznie z Tobą, mogły mnie zabić! - Wywrzeszczałam podkreślając ostatnie wypowiadane słowo, oczy wielu osób zwróciły się w moją stronę. Odwróciłam się w stronę irytujących mnie dziewczyn.
     - Zamknij się! - Jedna z dziewczyn zbeształa mnie.
     Wkurzyłam się.
     - Nie mów mi, co mam robić, jasne?

*****
     Gdy pozwolili nam wpakować się do środka budynku, nigdzie w tłumie nie mogłam znaleźć Hannah'y. Poruszałam się w przypadkowych kierunkach próbując odszukać wyjścia.
     - Hannah? - Krzyknęłam. Świetnie, nadal trzeba jej szukać.
     W końcu dotarłam do kąta pomieszczenia, gdzie nie było żadnej szalonej dziewczyny. Wreszcie mogłam wziąć kilka głębokich wdechów.
     Zobaczyłam drzwi i korytarz.
     Dyskutowałam ze samą sobą przez kilka minut - wejść tam, czy też może nie... Przygryzłam wargę.
     Mój mózg wiedział lepiej od mojego serca...
     Zamachnęłam się i otworzyłam drzwi, weszłam przez nie. Truchtem przemierzałam długi korytarz...

Harry's POV
     - Chłopaki, koncert zaczyna się za dziesięć minut! - Ktoś wrzasnął lekko uchylając drzwi naszej garderoby. Skinęliśmy głowami.
     - Muszę sam pójść do automatu po picia? - Zagrzmiałem przeczesując dłonią loki.
     - Czy Ty zawsze musisz narzekać? - Spytał Niall nim zdążyłem skierować się w stronę drzwi.
     - Err, tak.
     Wyszedłem z pomieszczenia, szybko szedłem w dół długim korytarzem, wiedziałem, że maszyna stoi w lewym skrzydle piwnic.
     Mogłem właśnie zauważyć jak wielkie jest The Staples Center.
     Warknąłem, zapomniałem o portfelu. Tak, wielki błąd.
     - Cholera! - Krzyknąłem, gdy wpadłem w jakąś postać. Osoba ta poślizgnęła się i upadła na plecy.
     - Kurwa, patrz gdzie idziesz! - Dziewczyna skrzywiła się z bólu. Natychmiastowo rozpoznałem ten wredny głos.
     - Blue? - Moje oczy powiększyły się, pogardliwy uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.

Blue's POV
     Gdy próbowałam znaleźć wyjście, pewien osobnik przewrócił mnie i obeszło się bez nawet prostego "Przepraszam".
     Jedynie przeklął.
     Po zbesztaniu chłopaka, zmierzyłam go wzrokiem od stóp do głów. Obydwoje nerwowo wpatrywaliśmy się w siebie, serce chciało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Zastygłam w bezruchu...
     - Blue?
     Kurwa, kurwa, kurwa, on nadal pamiętał mnie...
     Wow, Harry zrobił sobie tatuaże? Huh...
     Próbowałam pozbyć się myśli ciągle krążących wokół chłopaka i jego wyglądu, wydobyć z siebie normalny, niedbały ton głosu.
     - Harry. - Powiedziałam nadal przyglądając się mu.
     Chłopak zaśmiał się i klasnął w dłonie.
     Wysłałam mu przenikliwe spojrzenie, wkurzyłam się.
     W tym momencie najciekawszą rzeczą stały się moje buty. Myślałam, że jesteśmy jednakowego wzrostu, lecz... Harry urósł całkiem sporo, a ja czułam się przy nim co najmniej jak dwuletnie dziecko. Przygryzłam usta podnosząc wzrok.
     Czy jest coś złego w tym, że on po prostu przestraszył mnie?
     - Wielkie rzeczy... Ciekawi mnie jedna sprawa, masz może jakiegoś nowego kumpla od seksu? - Uśmiechnął się pogardliwie opierając się o ścianę korytarza.
     Zaśmiałam się, wywróciłam oczami.
     - Dla tej informacji, mam chłopaka. A Ty? Nadal samotny? - Harry napiął swoje ciało, podniosłam kącik ust lekko się uśmiechając. - Ekscytujące...
     - Brawo, zgadłaś. Co robisz w tym miejscu? - Wycedził przez zęby.
     - Przyjaciółka zmusiła mnie do przyjścia na ten pieprzony koncert.
     - Aww, kotku... Chciałaś zobaczyć się ze mną, prawda? - Szepnął przybliżając się do mnie. Swoimi palcami gładził po mojej szyi.
     Odepchnęłam go.
     - Ostatnią rzeczą, jaką chciałabym zrobić - zmrużyłam oczy - było spotkanie się z Tobą. - Splunęłam, jestem pewna, że gdyby mój wzrok mógł zabijać, Harry już dawno leżałby martwy.
     Chciałam go tak natarczywie pocałować... Ale Dobry Boże, czy powinnam rzucać się na szyję osobie, przez którą w moim sercu powstała dziura? Nie, jedyną rzeczą jakiej teraz potrzebowałam było uderzenie Harr'ego w twarz.
     - Ej, czy Twoje cycki nie stały się aby większe? - Uśmiechał się bezczelnie wpatrując w moje piersi. Westchnęłam. - Chociaż nie... Ani trochę się nie zmieniłaś, ani trochę... Nadal jesteś deską. - Drażnił mnie, cholernie mnie drażnił, lecz gdybym w tej chwili wybuchła - triumfowałby.
     - Tak, nic się nie zmieniłam i ciągle Cię nienawidzę. To chyba żadna niespodzianka... - Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej próbując zakryć piersi.
     - Blue, zobaczymy się potem. - Harry uśmiechnął się przebiegle i łatwością oszukując automat wyjął z niego jedną butelkę z wodą.
     Zaczęłam walkę z samą sobą... Co ja zrobiłam? Właśnie rozmawiałam z chłopakiem, który przestał już dla mnie istnieć...
     Złość brała górę...
*****
     Wszędzie widziałam ten uśmieszek, lecz tylko jeden był prawdziwy... Właśnie ten, który należał do chłopaka stojącego zaledwie kilkanaście metrów ode mnie. 
     - Blue, jesteś jakaś taka blada. Co do cholery się dzieje? - Spytała Hannah.
     - Ja... Nic. - Zacięłam się.
     Każdy wydawał się cieszyć nawet z najdrobniejszych rzeczy z wyjątkiem mnie. Nie ma się co dziwić, marzenia fanek zespołu właśnie się spełniały. Wzruszające, że aż wcale...
     - It's gotta be Blueee, only Blueee. - Harry zaśpiewał fragment piosenki, ale skąd do kurwy nędzy wzięło się tam moje imię? Spojrzał na mnie i podniósł brew.
     Czułam, że zaraz go zabiję. Chociaż może lepiej byłoby go udusić? Tak, zdecydowanie lepiej...
     - Czy Harry właśnie...? - Ton głosu Hannah'y całkowicie się zmienił, mówiąc do mnie zachowywała się jak obłąkana.
     - Tak, um, długa historia. Naprawdę nie chcę tu być, Hannah, pójdźmy już.
     - Była umowa, wydałam na Ciebie dobre 200 funtów, więc nie masz nic do gadania. Masz mit o wszystko wyjaśnić, jasne? Co, kurwa to wszystko ma znaczyć?
     Nie odpowiedziałam na jej pytanie, a moją jedyną reakcją było westchnięcie.

*****
     Gdy koncert się skończył rozmawiałyśmy z Hannah'ą o Dylan'ie i innych przystojnych chłopakach.
     - Mark jest całkiem gorący. - Powiedziała sprawdzając swój telefon. - Kurwa, muszę wejść do sklepu po doładowanie do komórki. - Zanim zdążyłam odpowiedzieć,  dziewczyna już znikła, a ja zostałam pociągnięta przez kogoś w przeciwnym kierunku. Postać ta z całej siły zaciskała moje usta. Pisnęłam stając na stopie osoby, kimkolwiek ona była. 
     On jęknął tylko z bólu, obracając mnie w swoim kierunku. Obróciłam oczami.
     - Twój wzrok jest seksowny. - Uśmiechnął się przeszywając mnie wzrokiem.
     - Nie mów tak! - Brutalnie pchnęłam go do tyłu.
     - Mmm, cholernie za Tobą tęskniłem! 
     W tym momencie pocałował mnie łapczywie. Sapnęłam przyciągając go jeszcze bardziej do siebie, nie przestawałam dawać mu klapsów.
     - Kutas! - Mruknęłam pod nosem, odrywając się od Harr'ego i zerkając w zieleń w jego oku. Słyszałam jego cichy śmiech, gdy swój wzrok przeniósł na ziemię.
     - Czy to właśnie to, czego nie ma Twój chłopak?
     - Dla Twojej informacji, jest świetnym chłopakiem. Lepszym, niż Ty będziesz kiedykolwiek. Więc jeśli już skończyłeś, proszę... zostaw mnie samą, okej?
     - Nie myślę, żeby to było dobre wyjście. - Harry uśmiechnął się, czułam jak biła od niego pewność siebie. Chłopak ponownie zbliżył się do mnie. - Wiesz, że możesz się do mnie odezwać, gdy tylko będziesz potrzebowała towarzystwa.
     Oddychałam ciężko, moja złość stawała się coraz trudniejsza do opanowanie. Odwróciłam się na jednej nodze, zostawiając chłopaka nadal stojącego z rozwartymi ustami.
     Co do cholery to wszystko miało znaczyć?