piątek, 14 lutego 2014

Chapter 5

Blue's POV
     Podniosłam się z łóżka, ponieważ poduszka już któryś raz z kolei wysmyknęła się spod mojej głowy i spadła na podłogę, stęknęłam.
     - Oboje spierdalajcie z mojego łóżka! - Doszło do mnie głośne wołanie Hannah'y.
     - Hannah, cholera, my tylko leżeliśmy w Twoim łóżku!
     - Czy na pewno nie robiliście w nim niczego innego? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
     - Nie! - Dylan i ja krzyknęliśmy jednocześnie.
     - Zobaczymy się później, dobrze? -Dylan uśmiechnął się, pocałował mnie w policzek.
     - Mhm.
     - Kocham Cię. - Wymamrotał trzymając twarz w moich włosach.
     - Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się, oplotłam chłopaka ramionami w pasie.
     - Ugh, przestańcie się w końcu macać! - Wykrzyczała Hannah.
     - Nie macaliśmy się, my tylko dokańczamy to, co zaczęliśmy w nocy. - Uśmiechnęłam się do Dylan'a.
     - Mhm, masz rację seniorita. - Hannah podniosła zabawnie jedną brew. Wywróciłam oczami. Niewiele osób o tym wie, ale jestem w połowie Meksykanką.
     - Dobrze, pa Dyl. - Przegoniłam go. Gdy chłopak już wyszedł przekręciłam klucz w drzwiach. - Co dziś robimy? - Spytałam przyjaciółki.
     - Pójdziemy dzisiejszej nocy na koncert w Staples Center! - Hannah klasnęła w dłonie krzycząc.
     Uciszyłam ją.
     - Cóż, przepraszam, jestem bankrutem.
     - Nie! Patrz, wygrałam bilety! Naprawdę chciałabym pójść z Tobą, bo inne laski to dziwki!
     Patrzyłam na bilety w dłoni dziewczyny. Zmarszczyłam brwi przeglądając zwykłe kawałki papieru z nadrukiem.
     - One Direction. Chcesz iść ze mną na pieprzony koncert One Direction? - Powiedziałam wątpiąc w logiczne myślenie Hannah'y.
     - Tak! Blue, błagam. Mamy miejsca w szóstym rzędzie! To jeden z najlepszych rzędów! No chodź, tylko nie mów mi, że masz coś przeciwko One Direction!
     Tak, miałam coś przeciwko jednemu z nich.
     - Pieprz się Hannah. - Jęknęłam.
     -  Idziesz! Nawet jeżeli mam dorzucić Ci coś do picia! Zrobię to!
     Z Hannah'ą nie ma wygłupów! Dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel. Jestem już nieżywa.
     - Okej, spoko. Pod jednym warunkiem - jeżeli weźmiesz mnie wcześniej na zakupy, ty płacisz.
     - Jasne! - Hannah uśmiechnęła się szeroko, wrzeszczała z przejęciem. - Tej nocy będzie dużo zabawy! O mój Boże, w co ja się ubiorę? Jak umaluję? I moje włosy...
     - Dobrze, dobrze. To szansa jedna na milion, żeby oni nas zauważyli, więc nie powinnaś tracić czasu.

{Wieczorem}
     Ubrałam tylko koszulkę moro i lekko wydarte dżinsy. Rozpuściłam włosy, dzięki czemu powstały na nich naturalne fale. Nie chciałam robić sobie kłopotu z makijażu, lecz ostatecznie użyłam tuszu do rzęs, eye-linera i pomadki do ust.
     Włożyłam ręce do kieszeni, szłam za Hannah'ą niczym zagubiony jamnik. Moja przyjaciółka dosłownie drżała z ekscytacji.
     - O mój Boże! My tu jesteśmy! - Krzyknęła głośniej od pisków innych dziewczyn. Jęknęłam zamykając oczy. Gdy czekaliśmy za zamkniętą bramą, prowadzącą na arenę, wszędzie panował chaos. - To jest tak bardzo ekscytujące! Wreszcie mogę zobaczyć mojego męża Zayn'a.
     - On nie jest zajęty?
     - Tak, ale... - Hannah zacięła się. Uśmiechnęłam się w geście zwycięstwa, na co ona pokazała mi język. Nagle usłyszałam jeszcze głośniejsze piski, wszyscy zwrócili się w jednym kierunku, rozszerzyłam oczy.
     "O mój Boże! To Niall!", "Cześć Niall!", "Niall!" - wszędzie słuchać było wrzaski. Ochrona zatrzymywała osoby, które chciały zbombardować chłopaka powoli zbliżającego się w naszym kierunku. Fanki będące w ekstazie chciały znaleźć się jak najbliżej Niall'a, więc na oślep brnęły we wszystkie strony. Jedna z nich podłożyła mi nogę, potknęłam się, a dziewczyny zaczęły mnie już powoli przygniatać.
     - Wow, dziewczyny, dziewczyny! Kochanie, jest dobrze? - Chłopak widocznie mówił do mnie. Stał już przy mnie i pomagał mi wstać. Rozglądnęłam się dookoła, chcąc upewnić się czy to naprawdę on, tak to był on, nikt inny...
     - Err, no nieźle. - Odpowiedziałam, na co on tylko się uśmiechnął, a następnie odszedł pozostawiając mnie na pastwę rozwrzeszczanych dziewczyn.
     - Blue, ty zjebie! Niall Horan właśnie rozmawiał z Tobą! - Hannah wściekła się i wymachiwała rękami.
     - On tylko zapytał mnie, czy wszystko w porządku, ponieważ te psychopatki, włącznie z Tobą, mogły mnie zabić! - Wywrzeszczałam podkreślając ostatnie wypowiadane słowo, oczy wielu osób zwróciły się w moją stronę. Odwróciłam się w stronę irytujących mnie dziewczyn.
     - Zamknij się! - Jedna z dziewczyn zbeształa mnie.
     Wkurzyłam się.
     - Nie mów mi, co mam robić, jasne?

*****
     Gdy pozwolili nam wpakować się do środka budynku, nigdzie w tłumie nie mogłam znaleźć Hannah'y. Poruszałam się w przypadkowych kierunkach próbując odszukać wyjścia.
     - Hannah? - Krzyknęłam. Świetnie, nadal trzeba jej szukać.
     W końcu dotarłam do kąta pomieszczenia, gdzie nie było żadnej szalonej dziewczyny. Wreszcie mogłam wziąć kilka głębokich wdechów.
     Zobaczyłam drzwi i korytarz.
     Dyskutowałam ze samą sobą przez kilka minut - wejść tam, czy też może nie... Przygryzłam wargę.
     Mój mózg wiedział lepiej od mojego serca...
     Zamachnęłam się i otworzyłam drzwi, weszłam przez nie. Truchtem przemierzałam długi korytarz...

Harry's POV
     - Chłopaki, koncert zaczyna się za dziesięć minut! - Ktoś wrzasnął lekko uchylając drzwi naszej garderoby. Skinęliśmy głowami.
     - Muszę sam pójść do automatu po picia? - Zagrzmiałem przeczesując dłonią loki.
     - Czy Ty zawsze musisz narzekać? - Spytał Niall nim zdążyłem skierować się w stronę drzwi.
     - Err, tak.
     Wyszedłem z pomieszczenia, szybko szedłem w dół długim korytarzem, wiedziałem, że maszyna stoi w lewym skrzydle piwnic.
     Mogłem właśnie zauważyć jak wielkie jest The Staples Center.
     Warknąłem, zapomniałem o portfelu. Tak, wielki błąd.
     - Cholera! - Krzyknąłem, gdy wpadłem w jakąś postać. Osoba ta poślizgnęła się i upadła na plecy.
     - Kurwa, patrz gdzie idziesz! - Dziewczyna skrzywiła się z bólu. Natychmiastowo rozpoznałem ten wredny głos.
     - Blue? - Moje oczy powiększyły się, pogardliwy uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.

Blue's POV
     Gdy próbowałam znaleźć wyjście, pewien osobnik przewrócił mnie i obeszło się bez nawet prostego "Przepraszam".
     Jedynie przeklął.
     Po zbesztaniu chłopaka, zmierzyłam go wzrokiem od stóp do głów. Obydwoje nerwowo wpatrywaliśmy się w siebie, serce chciało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Zastygłam w bezruchu...
     - Blue?
     Kurwa, kurwa, kurwa, on nadal pamiętał mnie...
     Wow, Harry zrobił sobie tatuaże? Huh...
     Próbowałam pozbyć się myśli ciągle krążących wokół chłopaka i jego wyglądu, wydobyć z siebie normalny, niedbały ton głosu.
     - Harry. - Powiedziałam nadal przyglądając się mu.
     Chłopak zaśmiał się i klasnął w dłonie.
     Wysłałam mu przenikliwe spojrzenie, wkurzyłam się.
     W tym momencie najciekawszą rzeczą stały się moje buty. Myślałam, że jesteśmy jednakowego wzrostu, lecz... Harry urósł całkiem sporo, a ja czułam się przy nim co najmniej jak dwuletnie dziecko. Przygryzłam usta podnosząc wzrok.
     Czy jest coś złego w tym, że on po prostu przestraszył mnie?
     - Wielkie rzeczy... Ciekawi mnie jedna sprawa, masz może jakiegoś nowego kumpla od seksu? - Uśmiechnął się pogardliwie opierając się o ścianę korytarza.
     Zaśmiałam się, wywróciłam oczami.
     - Dla tej informacji, mam chłopaka. A Ty? Nadal samotny? - Harry napiął swoje ciało, podniosłam kącik ust lekko się uśmiechając. - Ekscytujące...
     - Brawo, zgadłaś. Co robisz w tym miejscu? - Wycedził przez zęby.
     - Przyjaciółka zmusiła mnie do przyjścia na ten pieprzony koncert.
     - Aww, kotku... Chciałaś zobaczyć się ze mną, prawda? - Szepnął przybliżając się do mnie. Swoimi palcami gładził po mojej szyi.
     Odepchnęłam go.
     - Ostatnią rzeczą, jaką chciałabym zrobić - zmrużyłam oczy - było spotkanie się z Tobą. - Splunęłam, jestem pewna, że gdyby mój wzrok mógł zabijać, Harry już dawno leżałby martwy.
     Chciałam go tak natarczywie pocałować... Ale Dobry Boże, czy powinnam rzucać się na szyję osobie, przez którą w moim sercu powstała dziura? Nie, jedyną rzeczą jakiej teraz potrzebowałam było uderzenie Harr'ego w twarz.
     - Ej, czy Twoje cycki nie stały się aby większe? - Uśmiechał się bezczelnie wpatrując w moje piersi. Westchnęłam. - Chociaż nie... Ani trochę się nie zmieniłaś, ani trochę... Nadal jesteś deską. - Drażnił mnie, cholernie mnie drażnił, lecz gdybym w tej chwili wybuchła - triumfowałby.
     - Tak, nic się nie zmieniłam i ciągle Cię nienawidzę. To chyba żadna niespodzianka... - Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej próbując zakryć piersi.
     - Blue, zobaczymy się potem. - Harry uśmiechnął się przebiegle i łatwością oszukując automat wyjął z niego jedną butelkę z wodą.
     Zaczęłam walkę z samą sobą... Co ja zrobiłam? Właśnie rozmawiałam z chłopakiem, który przestał już dla mnie istnieć...
     Złość brała górę...
*****
     Wszędzie widziałam ten uśmieszek, lecz tylko jeden był prawdziwy... Właśnie ten, który należał do chłopaka stojącego zaledwie kilkanaście metrów ode mnie. 
     - Blue, jesteś jakaś taka blada. Co do cholery się dzieje? - Spytała Hannah.
     - Ja... Nic. - Zacięłam się.
     Każdy wydawał się cieszyć nawet z najdrobniejszych rzeczy z wyjątkiem mnie. Nie ma się co dziwić, marzenia fanek zespołu właśnie się spełniały. Wzruszające, że aż wcale...
     - It's gotta be Blueee, only Blueee. - Harry zaśpiewał fragment piosenki, ale skąd do kurwy nędzy wzięło się tam moje imię? Spojrzał na mnie i podniósł brew.
     Czułam, że zaraz go zabiję. Chociaż może lepiej byłoby go udusić? Tak, zdecydowanie lepiej...
     - Czy Harry właśnie...? - Ton głosu Hannah'y całkowicie się zmienił, mówiąc do mnie zachowywała się jak obłąkana.
     - Tak, um, długa historia. Naprawdę nie chcę tu być, Hannah, pójdźmy już.
     - Była umowa, wydałam na Ciebie dobre 200 funtów, więc nie masz nic do gadania. Masz mit o wszystko wyjaśnić, jasne? Co, kurwa to wszystko ma znaczyć?
     Nie odpowiedziałam na jej pytanie, a moją jedyną reakcją było westchnięcie.

*****
     Gdy koncert się skończył rozmawiałyśmy z Hannah'ą o Dylan'ie i innych przystojnych chłopakach.
     - Mark jest całkiem gorący. - Powiedziała sprawdzając swój telefon. - Kurwa, muszę wejść do sklepu po doładowanie do komórki. - Zanim zdążyłam odpowiedzieć,  dziewczyna już znikła, a ja zostałam pociągnięta przez kogoś w przeciwnym kierunku. Postać ta z całej siły zaciskała moje usta. Pisnęłam stając na stopie osoby, kimkolwiek ona była. 
     On jęknął tylko z bólu, obracając mnie w swoim kierunku. Obróciłam oczami.
     - Twój wzrok jest seksowny. - Uśmiechnął się przeszywając mnie wzrokiem.
     - Nie mów tak! - Brutalnie pchnęłam go do tyłu.
     - Mmm, cholernie za Tobą tęskniłem! 
     W tym momencie pocałował mnie łapczywie. Sapnęłam przyciągając go jeszcze bardziej do siebie, nie przestawałam dawać mu klapsów.
     - Kutas! - Mruknęłam pod nosem, odrywając się od Harr'ego i zerkając w zieleń w jego oku. Słyszałam jego cichy śmiech, gdy swój wzrok przeniósł na ziemię.
     - Czy to właśnie to, czego nie ma Twój chłopak?
     - Dla Twojej informacji, jest świetnym chłopakiem. Lepszym, niż Ty będziesz kiedykolwiek. Więc jeśli już skończyłeś, proszę... zostaw mnie samą, okej?
     - Nie myślę, żeby to było dobre wyjście. - Harry uśmiechnął się, czułam jak biła od niego pewność siebie. Chłopak ponownie zbliżył się do mnie. - Wiesz, że możesz się do mnie odezwać, gdy tylko będziesz potrzebowała towarzystwa.
     Oddychałam ciężko, moja złość stawała się coraz trudniejsza do opanowanie. Odwróciłam się na jednej nodze, zostawiając chłopaka nadal stojącego z rozwartymi ustami.
     Co do cholery to wszystko miało znaczyć?

1 komentarz:

  1. Aww! Płakałam ze śmiechu! Hannah mnie rozwaliła. Kocie! Masz talent kapujesz? Szczerze żałuję, że nie czytałam od razu, ale przynajmniej mam już kolejny rozdział. Jaka ppdjara.

    I no właśnie... 'Co do cholery to wszystko miało znaczyć?"!!!!!!
    Omg! What! Ten rozdział był tak dynamiczny i ogólnie zaskakujący, że.. po prostu wow.
    Ah! No i Blue tak jakby zfradziła Dylana, i tak osobiście, to nie przeoadam za jego osobą...
    Zachowanie Nialla było takie... aww! Normnie rozpływałam się czytając to i kurwa... Sama nie wiem co piszę, ale napewno robię to nieskładnie, więc.. pfff. Lecę do następnego...

    Kochająca i nieogarniająca
    Natali <3

    OdpowiedzUsuń