Podniosłam się z łóżka, ponieważ poduszka już któryś raz z kolei wysmyknęła się spod mojej głowy i spadła na podłogę, stęknęłam.
- Oboje spierdalajcie z mojego łóżka! - Doszło do mnie głośne wołanie Hannah'y.
- Hannah, cholera, my tylko leżeliśmy w Twoim łóżku!
- Czy na pewno nie robiliście w nim niczego innego? - Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Nie! - Dylan i ja krzyknęliśmy jednocześnie.
- Zobaczymy się później, dobrze? -Dylan uśmiechnął się, pocałował mnie w policzek.
- Mhm.
- Kocham Cię. - Wymamrotał trzymając twarz w moich włosach.
- Ja Ciebie też. - Uśmiechnęłam się, oplotłam chłopaka ramionami w pasie.
- Ugh, przestańcie się w końcu macać! - Wykrzyczała Hannah.
- Nie macaliśmy się, my tylko dokańczamy to, co zaczęliśmy w nocy. - Uśmiechnęłam się do Dylan'a.
- Mhm, masz rację seniorita. - Hannah podniosła zabawnie jedną brew. Wywróciłam oczami. Niewiele osób o tym wie, ale jestem w połowie Meksykanką.
- Dobrze, pa Dyl. - Przegoniłam go. Gdy chłopak już wyszedł przekręciłam klucz w drzwiach. - Co dziś robimy? - Spytałam przyjaciółki.
- Pójdziemy dzisiejszej nocy na koncert w Staples Center! - Hannah klasnęła w dłonie krzycząc.
Uciszyłam ją.
- Cóż, przepraszam, jestem bankrutem.
- Nie! Patrz, wygrałam bilety! Naprawdę chciałabym pójść z Tobą, bo inne laski to dziwki!
Patrzyłam na bilety w dłoni dziewczyny. Zmarszczyłam brwi przeglądając zwykłe kawałki papieru z nadrukiem.
- One Direction. Chcesz iść ze mną na pieprzony koncert One Direction? - Powiedziałam wątpiąc w logiczne myślenie Hannah'y.
- Tak! Blue, błagam. Mamy miejsca w szóstym rzędzie! To jeden z najlepszych rzędów! No chodź, tylko nie mów mi, że masz coś przeciwko One Direction!
Tak, miałam coś przeciwko jednemu z nich.
- Pieprz się Hannah. - Jęknęłam.
- Idziesz! Nawet jeżeli mam dorzucić Ci coś do picia! Zrobię to!
Z Hannah'ą nie ma wygłupów! Dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel. Jestem już nieżywa.
- Okej, spoko. Pod jednym warunkiem - jeżeli weźmiesz mnie wcześniej na zakupy, ty płacisz.
- Jasne! - Hannah uśmiechnęła się szeroko, wrzeszczała z przejęciem. - Tej nocy będzie dużo zabawy! O mój Boże, w co ja się ubiorę? Jak umaluję? I moje włosy...
- Dobrze, dobrze. To szansa jedna na milion, żeby oni nas zauważyli, więc nie powinnaś tracić czasu.
{Wieczorem}
Ubrałam tylko koszulkę moro i lekko wydarte dżinsy. Rozpuściłam włosy, dzięki czemu powstały na nich naturalne fale. Nie chciałam robić sobie kłopotu z makijażu, lecz ostatecznie użyłam tuszu do rzęs, eye-linera i pomadki do ust.
Włożyłam ręce do kieszeni, szłam za Hannah'ą niczym zagubiony jamnik. Moja przyjaciółka dosłownie drżała z ekscytacji.
- O mój Boże! My tu jesteśmy! - Krzyknęła głośniej od pisków innych dziewczyn. Jęknęłam zamykając oczy. Gdy czekaliśmy za zamkniętą bramą, prowadzącą na arenę, wszędzie panował chaos. - To jest tak bardzo ekscytujące! Wreszcie mogę zobaczyć mojego męża Zayn'a.
- On nie jest zajęty?
- Tak, ale... - Hannah zacięła się. Uśmiechnęłam się w geście zwycięstwa, na co ona pokazała mi język. Nagle usłyszałam jeszcze głośniejsze piski, wszyscy zwrócili się w jednym kierunku, rozszerzyłam oczy.
"O mój Boże! To Niall!", "Cześć Niall!", "Niall!" - wszędzie słuchać było wrzaski. Ochrona zatrzymywała osoby, które chciały zbombardować chłopaka powoli zbliżającego się w naszym kierunku. Fanki będące w ekstazie chciały znaleźć się jak najbliżej Niall'a, więc na oślep brnęły we wszystkie strony. Jedna z nich podłożyła mi nogę, potknęłam się, a dziewczyny zaczęły mnie już powoli przygniatać.
- Wow, dziewczyny, dziewczyny! Kochanie, jest dobrze? - Chłopak widocznie mówił do mnie. Stał już przy mnie i pomagał mi wstać. Rozglądnęłam się dookoła, chcąc upewnić się czy to naprawdę on, tak to był on, nikt inny...
- Err, no nieźle. - Odpowiedziałam, na co on tylko się uśmiechnął, a następnie odszedł pozostawiając mnie na pastwę rozwrzeszczanych dziewczyn.
- Blue, ty zjebie! Niall Horan właśnie rozmawiał z Tobą! - Hannah wściekła się i wymachiwała rękami.
- On tylko zapytał mnie, czy wszystko w porządku, ponieważ te psychopatki, włącznie z Tobą, mogły mnie zabić! - Wywrzeszczałam podkreślając ostatnie wypowiadane słowo, oczy wielu osób zwróciły się w moją stronę. Odwróciłam się w stronę irytujących mnie dziewczyn.
- Zamknij się! - Jedna z dziewczyn zbeształa mnie.
Wkurzyłam się.
- Nie mów mi, co mam robić, jasne?
*****
Gdy pozwolili nam wpakować się do środka budynku, nigdzie w tłumie nie mogłam znaleźć Hannah'y. Poruszałam się w przypadkowych kierunkach próbując odszukać wyjścia.- Hannah? - Krzyknęłam. Świetnie, nadal trzeba jej szukać.
W końcu dotarłam do kąta pomieszczenia, gdzie nie było żadnej szalonej dziewczyny. Wreszcie mogłam wziąć kilka głębokich wdechów.
Zobaczyłam drzwi i korytarz.
Dyskutowałam ze samą sobą przez kilka minut - wejść tam, czy też może nie... Przygryzłam wargę.
Mój mózg wiedział lepiej od mojego serca...
Zamachnęłam się i otworzyłam drzwi, weszłam przez nie. Truchtem przemierzałam długi korytarz...
Harry's POV
- Chłopaki, koncert zaczyna się za dziesięć minut! - Ktoś wrzasnął lekko uchylając drzwi naszej garderoby. Skinęliśmy głowami.
- Muszę sam pójść do automatu po picia? - Zagrzmiałem przeczesując dłonią loki.
- Czy Ty zawsze musisz narzekać? - Spytał Niall nim zdążyłem skierować się w stronę drzwi.
- Err, tak.
Wyszedłem z pomieszczenia, szybko szedłem w dół długim korytarzem, wiedziałem, że maszyna stoi w lewym skrzydle piwnic.
Mogłem właśnie zauważyć jak wielkie jest The Staples Center.
Warknąłem, zapomniałem o portfelu. Tak, wielki błąd.
- Cholera! - Krzyknąłem, gdy wpadłem w jakąś postać. Osoba ta poślizgnęła się i upadła na plecy.
- Kurwa, patrz gdzie idziesz! - Dziewczyna skrzywiła się z bólu. Natychmiastowo rozpoznałem ten wredny głos.
- Blue? - Moje oczy powiększyły się, pogardliwy uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.
Blue's POV
Gdy próbowałam znaleźć wyjście, pewien osobnik przewrócił mnie i obeszło się bez nawet prostego "Przepraszam".
Jedynie przeklął.
Po zbesztaniu chłopaka, zmierzyłam go wzrokiem od stóp do głów. Obydwoje nerwowo wpatrywaliśmy się w siebie, serce chciało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Zastygłam w bezruchu...
- Blue?
Kurwa, kurwa, kurwa, on nadal pamiętał mnie...
Wow, Harry zrobił sobie tatuaże? Huh...
Próbowałam pozbyć się myśli ciągle krążących wokół chłopaka i jego wyglądu, wydobyć z siebie normalny, niedbały ton głosu.
- Harry. - Powiedziałam nadal przyglądając się mu.
Chłopak zaśmiał się i klasnął w dłonie.
Wysłałam mu przenikliwe spojrzenie, wkurzyłam się.
W tym momencie najciekawszą rzeczą stały się moje buty. Myślałam, że jesteśmy jednakowego wzrostu, lecz... Harry urósł całkiem sporo, a ja czułam się przy nim co najmniej jak dwuletnie dziecko. Przygryzłam usta podnosząc wzrok.
Czy jest coś złego w tym, że on po prostu przestraszył mnie?
- Wielkie rzeczy... Ciekawi mnie jedna sprawa, masz może jakiegoś nowego kumpla od seksu? - Uśmiechnął się pogardliwie opierając się o ścianę korytarza.
Zaśmiałam się, wywróciłam oczami.
- Dla tej informacji, mam chłopaka. A Ty? Nadal samotny? - Harry napiął swoje ciało, podniosłam kącik ust lekko się uśmiechając. - Ekscytujące...
- Brawo, zgadłaś. Co robisz w tym miejscu? - Wycedził przez zęby.
- Przyjaciółka zmusiła mnie do przyjścia na ten pieprzony koncert.
- Aww, kotku... Chciałaś zobaczyć się ze mną, prawda? - Szepnął przybliżając się do mnie. Swoimi palcami gładził po mojej szyi.
Odepchnęłam go.
- Ostatnią rzeczą, jaką chciałabym zrobić - zmrużyłam oczy - było spotkanie się z Tobą. - Splunęłam, jestem pewna, że gdyby mój wzrok mógł zabijać, Harry już dawno leżałby martwy.
Chciałam go tak natarczywie pocałować... Ale Dobry Boże, czy powinnam rzucać się na szyję osobie, przez którą w moim sercu powstała dziura? Nie, jedyną rzeczą jakiej teraz potrzebowałam było uderzenie Harr'ego w twarz.
- Ej, czy Twoje cycki nie stały się aby większe? - Uśmiechał się bezczelnie wpatrując w moje piersi. Westchnęłam. - Chociaż nie... Ani trochę się nie zmieniłaś, ani trochę... Nadal jesteś deską. - Drażnił mnie, cholernie mnie drażnił, lecz gdybym w tej chwili wybuchła - triumfowałby.
- Tak, nic się nie zmieniłam i ciągle Cię nienawidzę. To chyba żadna niespodzianka... - Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej próbując zakryć piersi.
- Blue, zobaczymy się potem. - Harry uśmiechnął się przebiegle i łatwością oszukując automat wyjął z niego jedną butelkę z wodą.
Zaczęłam walkę z samą sobą... Co ja zrobiłam? Właśnie rozmawiałam z chłopakiem, który przestał już dla mnie istnieć...
Złość brała górę...
*****
Wszędzie widziałam ten uśmieszek, lecz tylko jeden był prawdziwy... Właśnie ten, który należał do chłopaka stojącego zaledwie kilkanaście metrów ode mnie.
- Blue, jesteś jakaś taka blada. Co do cholery się dzieje? - Spytała Hannah.
- Ja... Nic. - Zacięłam się.
Każdy wydawał się cieszyć nawet z najdrobniejszych rzeczy z wyjątkiem mnie. Nie ma się co dziwić, marzenia fanek zespołu właśnie się spełniały. Wzruszające, że aż wcale...
- It's gotta be Blueee, only Blueee. - Harry zaśpiewał fragment piosenki, ale skąd do kurwy nędzy wzięło się tam moje imię? Spojrzał na mnie i podniósł brew.
Czułam, że zaraz go zabiję. Chociaż może lepiej byłoby go udusić? Tak, zdecydowanie lepiej...
- Czy Harry właśnie...? - Ton głosu Hannah'y całkowicie się zmienił, mówiąc do mnie zachowywała się jak obłąkana.
- Tak, um, długa historia. Naprawdę nie chcę tu być, Hannah, pójdźmy już.
- Była umowa, wydałam na Ciebie dobre 200 funtów, więc nie masz nic do gadania. Masz mit o wszystko wyjaśnić, jasne? Co, kurwa to wszystko ma znaczyć?
Nie odpowiedziałam na jej pytanie, a moją jedyną reakcją było westchnięcie.
- Tak, um, długa historia. Naprawdę nie chcę tu być, Hannah, pójdźmy już.
- Była umowa, wydałam na Ciebie dobre 200 funtów, więc nie masz nic do gadania. Masz mit o wszystko wyjaśnić, jasne? Co, kurwa to wszystko ma znaczyć?
Nie odpowiedziałam na jej pytanie, a moją jedyną reakcją było westchnięcie.
*****
Gdy koncert się skończył rozmawiałyśmy z Hannah'ą o Dylan'ie i innych przystojnych chłopakach.
- Mark jest całkiem gorący. - Powiedziała sprawdzając swój telefon. - Kurwa, muszę wejść do sklepu po doładowanie do komórki. - Zanim zdążyłam odpowiedzieć, dziewczyna już znikła, a ja zostałam pociągnięta przez kogoś w przeciwnym kierunku. Postać ta z całej siły zaciskała moje usta. Pisnęłam stając na stopie osoby, kimkolwiek ona była.
On jęknął tylko z bólu, obracając mnie w swoim kierunku. Obróciłam oczami.
- Twój wzrok jest seksowny. - Uśmiechnął się przeszywając mnie wzrokiem.
- Nie mów tak! - Brutalnie pchnęłam go do tyłu.
- Mmm, cholernie za Tobą tęskniłem!
W tym momencie pocałował mnie łapczywie. Sapnęłam przyciągając go jeszcze bardziej do siebie, nie przestawałam dawać mu klapsów.
- Kutas! - Mruknęłam pod nosem, odrywając się od Harr'ego i zerkając w zieleń w jego oku. Słyszałam jego cichy śmiech, gdy swój wzrok przeniósł na ziemię.
- Czy to właśnie to, czego nie ma Twój chłopak?
- Dla Twojej informacji, jest świetnym chłopakiem. Lepszym, niż Ty będziesz kiedykolwiek. Więc jeśli już skończyłeś, proszę... zostaw mnie samą, okej?
- Nie myślę, żeby to było dobre wyjście. - Harry uśmiechnął się, czułam jak biła od niego pewność siebie. Chłopak ponownie zbliżył się do mnie. - Wiesz, że możesz się do mnie odezwać, gdy tylko będziesz potrzebowała towarzystwa.
Oddychałam ciężko, moja złość stawała się coraz trudniejsza do opanowanie. Odwróciłam się na jednej nodze, zostawiając chłopaka nadal stojącego z rozwartymi ustami.
Co do cholery to wszystko miało znaczyć?
- Dla Twojej informacji, jest świetnym chłopakiem. Lepszym, niż Ty będziesz kiedykolwiek. Więc jeśli już skończyłeś, proszę... zostaw mnie samą, okej?
- Nie myślę, żeby to było dobre wyjście. - Harry uśmiechnął się, czułam jak biła od niego pewność siebie. Chłopak ponownie zbliżył się do mnie. - Wiesz, że możesz się do mnie odezwać, gdy tylko będziesz potrzebowała towarzystwa.
Oddychałam ciężko, moja złość stawała się coraz trudniejsza do opanowanie. Odwróciłam się na jednej nodze, zostawiając chłopaka nadal stojącego z rozwartymi ustami.
Co do cholery to wszystko miało znaczyć?
Aww! Płakałam ze śmiechu! Hannah mnie rozwaliła. Kocie! Masz talent kapujesz? Szczerze żałuję, że nie czytałam od razu, ale przynajmniej mam już kolejny rozdział. Jaka ppdjara.
OdpowiedzUsuńI no właśnie... 'Co do cholery to wszystko miało znaczyć?"!!!!!!
Omg! What! Ten rozdział był tak dynamiczny i ogólnie zaskakujący, że.. po prostu wow.
Ah! No i Blue tak jakby zfradziła Dylana, i tak osobiście, to nie przeoadam za jego osobą...
Zachowanie Nialla było takie... aww! Normnie rozpływałam się czytając to i kurwa... Sama nie wiem co piszę, ale napewno robię to nieskładnie, więc.. pfff. Lecę do następnego...
Kochająca i nieogarniająca
Natali <3