czwartek, 6 marca 2014

Chapter 10

Paparazzi's POV
     - Kim ona jest?
     - Nikt tego nie wie!
     - Trzeba się tego po prostu dowiedzieć... Róbmy, co trzeba.
     - Okej.

{Następny ranek}
Blue's POV
     Gdy otworzyłam oczy, Harry lekko chrapał leżąc pode mną, na co uśmiechnęłam się.
     - Hej. - Mruknęłam cicho, potrząsając lekko chłopakiem. Powoli... - Muszę iść na uczelnię! - Krzyknęłam, Harry obudził się i chwycił mój nadgarstek i 'dla ochrony' wtulił we własne ramiona.
     - Co? Gdzie? Co się dzieje? - Chłopak zaczął panikować, wciąż, coraz mocniej otulając mnie ramionami.
     - Kt...któ...która godzina? -  Zająkałam się, wyrywając się z uścisku Harr'ego.
     - Dziesiąta rano. A co?
     - Kurwa. - Przeklęłam.
     Był to taki moment, gdy brakowało mi tych dwóch pierwszych klas...
     - Cholera, Ty masz college, prawie zapomniałem!
     Wywróciłam oczami, podnosząc się z łóżka i w szybkim tempie wciskując się w przypadkowy T-shirt i dżinsy z wczoraj.
     - Patrz jak ja wyglądam...
     -  Kogo to obchodzi? Nikt przecież nie będzie zwracał uwagi na Twój strój. Jeśli chcesz, mogę Cię podwieźć.
     Westchnęłam, ale mając do wyboru paradowanie po mieście w tej koszuli lub propozycję Harr'ego...
     - Pozwól mi chociaż ułożyć włosy.
     - Zrobisz to w samochodzie.

     {W samochodzie}
     Gdy siedzieliśmy już w samochodzie Harr'ego, patrząc w lusterko zaczęłam dłońmi wolno przeczesywać moje długie włosy.
     Harry uśmiechnął się rzucając na mnie spojrzenie.
     - Skup się na drodze, nie na mnie! - Warknęłam surowo. Następnie zajęłam się doprowadzeniem do normy twarzy, nakładając niewielką ilość tuszu do rzęs i szminki. W czasie, gdy ja malowałam usta, Harry ostro skręcił, sprawiając, że moja dłoń wyszła nieco poza kontur ust, tym samym malując część policzka. - Zrobiłeś to specjalnie!
     On tylko uśmiechnął się.
     - Może tak, a może nie...
     - Kretyn! - Zagrzmiałam, gniewnie patrząc za szybę, jednocześnie zmywając czerwoną substancję z mojej twarzy. - Jesteśmy już na miejscu?
     - Yhmm...
     - Kłamiesz! - Znałam go dobrze, w tym momencie kłamał jak z nut.
     Harry zaśmiał się, na co ja uderzyłam go w ramię.
     - Ow! Przepraszam, przepraszam... - Chwycił się za ramię, udając ból. Śmieszne, że aż wcale. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Jaki jest college?
     - Dobrze, nie jest tak źle.
     - To fajnie, a są jakieś dziewczyny?
     - Nie, wcale... - Powiedziałam sarkastycznie, Harry tylko uśmiechnął się.
     - Mmm, a może poznałabyś mnie z kilkoma dziewczynami z uczelni?
     - Spoko, tylko gdyby któraś z nich w ogóle chciała podejść do Ciebie... - Wywróciłam oczami.
     - Myślę, że akurat z tym, problemu nie będzie.
     Przez chwilę zastanawiałam się nad jego słowami, i wtedy zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy...
     Oczywiście dziewczyny chciałyby podejść do niego, ba, wskoczyć mu do łóżka! Przecież to Harry Styles!
     - Pieprz się! - Wystawiłam mu język, jego dłoń powoli wędrował po moim udzie, coraz niżej, i niżej. - Na to już chyba była pora...
     Czy my właśnie przekomarzaliśmy się ze sobą niczym dobrzy znajomi?
     Nie miałam wystarczająco dużo czasu, by się zastanawiać, gdyż Harry zatrzymał właśnie  samochód przed campus'em.
     - Już jesteśmy.
     - No... - Mruknęłam pod nosem, odpinając pas i otwierając drzwi.
     - Nie dostanę całusa kotku?
     Chłopak powoli pochylił się w moją stronę.
     Dowcipniś, odepchnęłam go od siebie.
     - Jesteś wstrętny! - Skomentowałam jego zachowanie, zatrzaskując drzwi.
     Odeszłam od samochodu, miałam już wychodzić po schodach prowadzących do holu akademika, gdy usłyszałam głośne trąbienie.
     Wolno zeszłam z podestu, odwróciłam się znów w stronę samochodu i spojrzałam na Harr'ego pytająco.
     - Co? - Spytałam.
     - Zadzwoń później do mnie.
     - Zobaczymy... - Zaczęłam biec w stronę potężnego budynku.
     Okej, więc na początku... Muszę przebrać ubrania i wziąć książki do psychologii.
     Biorąc pod uwagę liczbę osób w klasie, mogę przypuszczać, że nie będę zauważona.
     Mój telefon dzwonił już tysięczny raz.
     Tak właściwie to dzwonił on już tak przez całą noc, lecz ignorowałam to.
     Wiedziałam kim był ten natręt...
     Westchnęłam, coś zmusiło mnie, by spojrzeć na wyświetlacz.
     Przewinęłam w dół ekran mojego telefonu.
     Cztery nieprzeczytane wiadomości od Hannah'y i... dwadzieścia cztery nieprzeczytane wiadomości od Dylan'a. Oh, i nie można zapomnieć o czternastu nieodebranych połączeniach.
     Westchnęłam, zdecydowałam się usunąć wszystkie smsy Dylan'a oraz jego numer.
     Była to decyzja bez zastanowienia.
     Napisałam krótkiego smsa do Hannah'y.
Do: Hannah
Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, spotkamy się później, okej?
     Po wysłaniu wiadomości szybko weszłam do holu campus'a i postanowiłam wyjechać na górę windą. Czekając na nią myślałam o wydarzeniach zeszłej nocy.
     Ciekawe, co by się stało, gdyby Dylan mnie nie zdradził?
     Wtedy najprawdopodobniej wcale nie spotkałabym się z Harry'm...
     Wyrzuciłam to wszystko z mojej głowy, gdy drzwi windy otworzyły się na moim piętrze. Skierowałam się w stronę mojego pokoju.
     Jęknęłam, widząc ostatnią osobą, z jaką chciałam się w tym momencie spotkać.
     Justin Bieber!
     Nah, żartuję... Był to Dylan.
     Przeklęłam, próbowałam się odwrócić i po prostu odejść, nie zważając, po co przyszłam do akademika, lecz chłopak był szybszy.
     Zatrzymał się naprzeciwko mnie, moje serce zaczęło szybciej bić...
     - Czemu nie odpisałaś wczoraj na żadnego z smsów? Martwiłem się.
     - Dlaczego w ogóle Ciebie to obchodzi? A myślałam, ze wystarczy Ci tamta dziewczyna z wczoraj... - Zmarszczyłam czoło.
     Dylan głośno przełknął ślinę, jego oczy stały się jakby przygaszone.
     - Blue, pozwól mi to wyjaśnić.
     Czułam jak łzy powoli ulatują z mych oczu i spadają na moje wargi.
     - Nie mam czasu.
     - Blue, proszę...
     - Chcesz coś wiedzieć? Zamierzam być zupełnie szczera... Poszłam do łóżka z przyjacielem! Bo Twój kutas był zakurzony. - On przez chwilę milczał rozszerzając oczy. - Kończymy... - Powiedziałam akcentując każde słowo.
     Dylan potrząsnął tylko głową.Przełknęłam gulę tkwiącą w mym gardle.
     Ta rozmowa było krótka, lecz nie należała do najłatwiejszych... Przynajmniej dla mnie...

Harry's POV
     Gdy wróciłem do hotelowego pokoju, starałem się jak najciszej zamknąć drzwi, tak, by nie obudzić chłopaków.
     Lecz w czasie, kiedy zamykałem drzwi, odkryłem że cztery pijane osoby patrzą na mnie.
     - Pieprzone gówno... - Mruknąłem.
     - Tak Harry, pieprzone gówno. Co to za pieprzone gówno? - Liam wskazał na telewizor, a ja zmarszczyłem tylko brwi.
     - Co to jest?
     - Harry, znów kurwa byłeś z jakimiś dziewczynami? - Westchnął Niall patrząc na mnie. Rozczarowanie było wprost namalowane na jego twarzy.
     Wstrząsnąłem nieznacznie głową, naprawdę nie wiedziałem, co powiedzieć.
     - Słuchamy, z iloma dziewczynami poszedłeś do łózka przez ostatnie dwa miesiące?
     - Chłopaki, chłopaki - po prostu odpocznijcie. Nikt się o tym nie dowiedział i na pewno nie dowie, wszystko mam pod kont...
     - Spójrz na to i powiedz to jeszcze raz. - Louis powiedział stanowczo.
     Przeczesałem loki dłonią, wpatrując się w telewizor.
     Na ekranie byłem ja i Blue... zeszłej nocy w pokoju.
     Kurwa.
     Kto to mógł widzieć?
     - A ona tym razem kim jest, kolego? - Zayn spytał cicho, wszyscy wyglądali na zdenerwowanych, lecz to właśnie on był kłębkiem nerwów.
     Byłem w tak wielkim szoku, że nie mogłem nawet mówić.
     Kurwa, paps'y dowiedziały się.
     - Właśnie te zdjęcia znajdują się na pierwszych stronach brukowców, zatytułowane: "One Direction - wielki skandal!".
     Zacisnąłem zęby we wściekłości.
     - Kurwa! - Krzyknąłem, mocno uderzając pięścią w ścianę, pozostawiając w niej wgniecenie.
     Ale w tej w chwili, była to rzecz, an której najmniej mi zależało.
     - Kim do cholery ona jest, Harry?! - Liam wpadł we wściekłość, zamknąłem oczy będąc we frustracji.
     - To Blue, okej?
 
Blue's POV
     Gdy powoli szłam w stronę klasy, oczy wszystkich skierowane były na moją osobę i przysięgam, że jeśli wzrok mógłby zabijać, już dawno leżałabym tu martwa.
     Przełknęłam ślinę.
     - Blue, zwykle się nie spóźniasz... Co się stało?
     - Przepraszam, problemy prywatne. To już nigdy się nie zdarzy. - Skinęłam głową i uśmiechnęłam się uprzejmie stojąc praktycznie na baczność. Od razu skierowałam się w stronę mojego miejsca obok Hannah'y.
     Dziewczyna wlepiała we mnie swoje oczy w oczekiwaniu.
     - Co jest?

2 komentarze:

  1. Um... komplikacje? Jak możesz mały potworku!? Ja się nie zgadzam!!!

    Ich przekomaranie się bylo bezcenne ;)

    Natalia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam kłopoty milordzie... ;-; Dlaczego im to robisz... ? :c
    Czekam, czekam, czekam na neeeeeeeeeeeeeeeeext, już się nie mogę doczekać ^^
    Pozdrawiam xoxox

    OdpowiedzUsuń